Rozdział 18
Siedziałam okrakiem na marchewce i oboje próbowaliśmy złapać
oddech po ciągłym bieganiu przez
półgodziny. Sama sobie nie dowierzam że tyle wytrzymałam, chociaż nasze
bieganie wyglądało jak w zwolnionym tempie.
On nie miał siły, ani ja. Ale za chuja nie mogłam go dogonić, dopóki nie
wywrócił się przez własne nogi, los się nade mną zlitował i rzuciłam się na
niego, wpadając na jego brzuch. Myślałam, że wtedy wypluje flaki, ale obeszło
się bez tego. Nie będzie flaków do
jedzenia. Matko, jestem obrzydliwa.
- Gadaj bo ukatrupię! – syknęłam groźnym tonem i z
morderczym wzrokiem. Choć założę, że wyglądam jak jakiś niedojebany pajac.
- Nic nie powiem.- oznajmił pewnie. Taki pewniaczek z ciebie? No zobaczymy.
- Nie powstrzymam się przed torturowaniem Ciebie. – zagroziłam,
a jego oczy błysnęły.
- Będziesz mnie ujeżdżać? – spytał z chytrym uśmieszkiem.
Uwierzcie, próbowałam być poważna, ale nie mogłam. Zaczęłam się śmiać. Jest
takim samym zbokiem jak jego przyjaciel. Owca zbok, marchewa zbok. Dobrze, że
ja nie jestem takim zbokiem. I wcale nie myślę czy Lou jest tak samo dobry w
łóżku jak Styles. Wcale o tym nie myślę, i nie żebym chciała to sprawdzić. Ja
po prostu… wcale o tym nie myślę.
- To by było zbyt przyjemne.
– mówiłam przez śmiech.
- Zależy dla kogo. – burknął śmiejąc się jeszcze bardziej.
Zmrużyłam oczy. Osz ty wredna małpo!
- Ty ruska wredoto! I to niby ja jestem tą wredną? –
spojrzałam na niego podnosząc brew.
- No przecież nie ja. – uśmiechnął się wrednie.
- Zagadałeś mnie! Mów
to co zacząłeś w pokoju. – powiedziałam już bardziej poważnie. Zaczął się
kręcić i rozglądać za pomocą. Przykro mi, ale nawet owieczka nie przyleci.
Pewnie układa swoje loczki.
- HAZZA! ONA CHCE MNIE ZGWAŁCIĆ !- wydarł się. Odsunęłam
głowę do tyłu krzywiąc się. Moje uszy
umarły! Uśmiechnęłam się bo nie słyszałam żadnego odzewu. Już chciałam się
zaśmiać złowrogo, ale powstrzymały mnie głośne kroki i za chwile wielkie łapy
ściągające mnie z Louisa.
- Nie! – krzyknęłam gdy marchewa zaczął się podnosić i z
zacieszem uciekać. Tak długo go ganiałam. Zaczęłam się wiercić bym mogła się
wyrwać z uścisku i udusić Lou, że nie chce mi powiedzieć, a później Harrego, że mi przeszkodził.
- Kocie gwałcić możesz tylko mnie. Choć wole ja Ciebie. –
wymruczał mi do ucha. Bardzo śmieszne .
Tylko jest jeden problem Ja wole nie! Gdy już miałam coś powiedzieć, on sobie
tak po prostu odwrócił mnie do siebie i przełożył przez ramie. Kierował się do
swojego pokoju, a ja tak wisiałam
oszołomiona. Chociaż przyznaje że, jest tu całkiem miło. Nie musze iść, a
podłoga wydaję się być taka fajna tak samo jak jego tyłek. Klepnęłam go. Usłyszałam jak się śmieje i..
rękę na tyłku? Czy on właśnie mi oddał?! Oburzona walnęłam go w zadek jeszcze
mocniej. Znowu mi oddał tylko tym razem bardziej to poczułam! Tak się bawimy?
Palce złożyłam w pięść i go walnęłam. Otworzyłam oczy szerzej, on chyba mi nie
odda w taki sposób nie? Już chciałam krzyczeć, żeby nawet nie próbował, ale uratowały mnie drzwi,
które w tej chwili otwierał całkiem rozbawiony. Weszliśmy do jego pokoju, za
nim mnie postawił zamknął drzwi na klucz, który schował do kieszeni. Czemu on
nas tu zamknął? Nie chce tu z nim siedzieć? Dobra chce. Nawet nie potrafię samą
siebie okłamywać. Postawił mnie tuż przed sobą, uśmiechnął się chytrze.
Zmrużyłam oczy nie wiedząc o co mu chodzi.
Od razu wyjaśnił mi, ale gestem czyli klepnął mnie po tyłku. Nie
spodziewając się tego pisnęłam i podskoczyłam do góry. Zaczął się śmiać.
- Idiota! – mruknęłam waląc go w tors. Przynajmniej nie
oddał mi z pięści. Odwróciłam się i rozejrzałam po pokoju. Jedna myśl – Jak
zawsze pierdolnik!
- Lou zamknąłem ją u siebie, jesteś bezpieczny! – odwróciłam
się na jego słowa, które mówił do telefon.
Uśmiechnął się cwaniacko i rozłączył. Odłożył telefon do kieszeni.
Czekaj .. czekaj… Podeszłam do niego i założyłam ręce na piersi nie spuszczając
z niego wzroku.
- Co? – spytał mrużąc oczy.
- Wy gadacie gorzej niż baby. – mruknęłam, dalej nie
rozumiał.- więc ty też musisz to wiedzieć . – uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Co wiedzieć? – wywróciłam oczami. Nie dam się nabrać.
- Co marchewa miał na myśli mówiąc, że ktoś robi mi świństwa
za plecami? – spytałam podnosząc jedno brew. Palcami zaczął drapać się po
brodzie. Oj kombinujesz coś .
- Po co się mnie pytasz, skoro nie uwierzysz w to co powiem.
Ty przecież nigdy mi nie wierzysz!- naskoczył na mnie. Odwrócił się , otworzył
drzwi i wyszedł. Stałam z szeroko otwartymi oczami patrząc przed siebie Zaskoczył mnie tym. Po części wiedziałam, że
to jego zagrywka, żeby wymigać się z zadanego pytania, na które nikt nie chce
mi odpowiedzieć. Ale czułam, że w większości mówił prawdę. Prawdę która go
boli. Wierzyłam mu. Uwierzyłam gdy
powiedział, że mnie kocha. Uwierzyłam gdy powiedział, że chciał mnie tylko
pieprzyć. Uwierzyłam w każdego jego
słowa, do teraz. Pogubiłam się, nie wiem, chyba nie potrafię dowiedzieć, które
jego słowa są prawdziwe. Jego zachowanie mnie
w tym gubi. Choć może robić tak samo jak ja. Kochać mnie, ale pokazywać,
że jest inaczej. Jeśli naprawdę tak robi, to jest to moją winą. To ja zaczęłam
tą grę. To ja powinnam ją skończyć…
Chodziłam po apartamencie w poszukiwaniu seksiaka. Przy
okazji nie widziałam nigdzie tych dwóch głąbów. Ale oni na razie nie są mi
potrzebni, i tak mi powiedzą. Przecież wiadomo, że im tego nie daruje!
Potrzebowałam Zayna. Musze coś zrobić z tym co jest, albo się tworzy między
nami. Nie mogę być z nim skoro go nie kocham. Może wcześniej myślałam, że przy
nim miłość do Harrego przeminie, a ja obdarzę tym uczuciem Malika. Myślałam jak
egoistka, że mogę przy sobie zatrzymać Zayna. Nie mogę. Nie chce go tak zranić. Zrozumiałam to po
pocałunku z Harrym. Dla mnie ten pocałunek znaczył coś większego niż ten z
Malikiem. Nawet jeśli nie będę z Stylem, też nie mogę być z Malikiem. On
zasługuję na szczęście. a ja go mu nie dam, nawet jeśli on uważa inaczej. Chce
być jego przyjaciółką, mam nadzieję, że on moim przyjacielem też. Wyszłam na
balkon i trafiłam. Palił fajkę. Stanęłam obok. Zauważył mnie i zaczął się
głupio uśmiechać.
- Co ty zrobiłaś Lou i Hazzie, że uciekli z domu przed Tobą?
– zaśmiał się. No i dobrze. Niech się boją. Mają czego.
- Nie chcą mi powiedzieć kto robi mi świństwa za plecami, a
raczej moim bliskim i tak ich teraz ścigam. – wyjaśniłam . Spojrzałam na Zayn.
Wdziałam jak się cały napina, zaczął się zaciągać, jeden razy po drugim. Pół
fajki wypalił w kilka sekund. Wrzucił ją i wszedł do pokoju. Przyglądałam mu się całkowicie
zdzwiona.– W porządku?
- Może to wymyślili. – odparł w ogóle na mnie nie patrząc.
Zawzięcie grzebał w szafie z ubraniami.
- Dlaczego mieli by to zrobić?
- Znasz ich. A szczególnie Lou on uwielbia cię wkurwiać ,
więc może po prostu zaczął się z tobą drażnić. – spojrzał na mnie przez chwile.
Może miał rację, marchewa, ciągle mnie wkurwia i to nie jest ich pierwsza gra
przeciwko mnie.
- Przepraszam, ale musze iść. – odparł szorstko, założył na
sobie nową koszulkę i skierował do drzwi.
- Ale ja chciałam… - wyszedł kłapiąc drzwiami. –
porozmawiać. – dokończyłam sama do siebie. Czy dzisiaj jest dzień : zostawić
Adę w szoku? Jeśli tak, to im się właśnie to udaje. Drugi raz! Na prawdę mam
dość tego dnia! A jeszcze musze porozmawiać
z moim blondynkiem jeśli będzie chciał ze mną gadać. Zeszłam na dół do kuchni. To pierwsze miejsce
które sprawdzę. Często można go tam spotkać. Ale jak na złość go tam nie było,
tylko był Liam robiący sobie tosty.
- Hej mała, chcesz coś do jedzenia? – spytał szeroko się
uśmiechając. To jest cud, a nie chłopak!
- Hej, nom, ale tym razem chce dwie porcje. – spojrzał na
mnie zdzwiony. Dobra ja nigdy nie zjadam do końca jednej. – Dla Nialla.
- Właśnie nie wiesz
co się z nim dzieję? Chodzi jakiś przygnębiony. – spytał zmartwiony. Tak właśnie, przed tobą stoi winna.
- Obraził się na mnie. – spuściłam głowę.
- Niemożliwe. On za bardzo Cię kocha, by się na Ciebie
gniewać. – podał mi talerz z tostami.
- A jednak. Dziękuje Ci za kanapki i idę z nim pogadać. –
uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił i wyjął z lodówki mały jogurcik i pożył
go na talerz, mówiąc, że to Niall’a ulubiony. Coś czuję, że jedzenie tu nie
pomoże. Ada ty kompletna idiotko musisz
tak wszystko psuć!
- Powodzenia. – krzyknął za mną.
- Przyda się. – wymamrotałam pod nosem. Wchodziłam po
schodach cała się trzęsąc. Bałam się. Co jeśli mi tego nie wybaczy? Już zawsze będzie patrzył na mnie tym smutnym
i zawiedzionym wzorkiem ? Co jeśli straciłam przyjaciela, za którego wszyscy by
się zabili? Niall to skarb i mieć go przy sobie, to wielkie szczęście. Boje
się, że to spieprzyłam. Nie wybaczę tego sobie. Znienawidzę moją miłość do
końca.
Stanęłam przed jego drzwiami i zapukałam. Usłyszałam ciche
proszę. Przegryzłam dolną wargę i otworzyłam drzwi.
- Możemy pogadać? – spytałam nie pewnie. Odwrócił się do
mnie i miał spojrzenie, które wbijało ostrze do mojego serca. Ja na prawdę go
zawiodłam. Naprawdę to zniszczyłam.
- A co, Harry nie
chce porozmawiać? – spytał z kpiną. Auć!
- Ja chce z Tobą porozmawiać nie z nim. – uśmiechnął się na
moje słowa, ale ten uśmiech nie był przyjazny. Był chłodny, z kpiną. Nie
pasujący wcale do niego.
- A może ja nie chce
gadać z Tobą. – kolejne auć. Spojrzałam
w górę, by nie pozwolić wypłynąć łzą, które zbierają się mi się w oczach. Boli.
Bolą jego słowa.
- Za nim zaczniesz mnie osądzać, daj mi to wyjaśnić. To nie
wygląda tak jak myślisz. – szybko wytarłam łez, która chciała spłynąć po
policzku. Spojrzałam na niego i
widziałam że jego wzrok łagodnieje, staje się cieplejszy i znika z niego pogarda.
- To jak to jest naprawdę? – spytał siadając na łóżko. Ręką
klepnął miejsce obok niego. Uśmiechnęłam się i usiadłam.
- Zacznę od początku. Poznałam Harrego wcześniej niż
Jessica. Gdy moi rodzice zginęli w wypadku, nie mogłam znieść bólu. Poszłam na
imprezę i się opiłam. Choć przez chwile, chciałam przestać czuć ten ból. Wypiłam tyle, że aż straciłam świadomość i
przespałam się z nim. Jak się rano
obudziłam, uciekłam. Chciałam o tym zapomnieć.
Po miesiącu Jess przedstawiła mi go jako jej chłopaka. Nienawidziłam go już wtedy, że mnie wykorzystał i jak na
moje nieszczęście wszystko pamiętał. Zaczął do mnie gadać z jakimiś zboczonymi
tekstami i robił wszystko, by mnie zaciągnąć do łóżka. Był dupkiem, a moje
nienawiść była coraz większa. Chciałam się go pozbyć z naszego życia. I nawet nie wiem kiedy
zaczęłam czuć coś innego, niż nienawiść.
Gdy z nią zerwał powinnam być wściekła, że ją zranił. Ale nie
byłam. Jak pieprzona egoistka poszłam do
niego i znowu wylądowaliśmy w łóżku. Wtedy zrozumiałam co tak naprawdę czuje.
Ale też mnie dopadło sumieniem. Chciałam to skończyć. Próbowałam z tym walczyć, ale nie
potrafię. On nie odpuszczał. Powiedział,
że mnie kocha. Uwierzyłam mu. Ciągle sobie wmawiałam, że nasze uczucia nic nie
zmienią. Że nadal nie możemy być razem. Nigdy nie możemy być razem. Nie
chciałam tego czuć. Nie chciałam tej miłości. Walczyłam ale nie mam siły, żeby
to jeszcze robić. Tracę przez to wszystko. Przyjaciół, Jess i tracę Ciebie. To
boli, cholernie boli Niall i naprawdę nie chciałam tego. Wiem, że to jest złe,
wiem że dużo osób przez to cierpi, ale nie potrafię pozwolić mu odejść. Nie
chcę. Mimo, że przez to cierpię, on
jednocześnie mnie uszczęśliwia.…- skończyłam swój monolog i wytarłam wciąż
spływające łzy. Potrzebowałam tego, komuś się wyżalić. A teraz potrzebuje jego
zrozumienia i wybaczenie.
- Chodź do mnie. –
uśmiechnął się i rozłożył ręce. Wtuliłam się w niego. Czułam jego ciepło. Mimo tych wszystkich sytuacji jestem teraz
szczęśliwa. Nie straciłam mojego przyjaciela. – Kochasz go prawda? – szepnął mi
do ucha.
- Kocham go Niall.- powiedziałam bez zawahania. – Kocham go
tak bardzo. Nawet jeśli to uczucie jest zakazane to go kocham. To jest nasza
zakazana miłość. Nasz idealny koszmar. – szepnęłam uśmiechając się.
- To walcz o ten idealny koszmar! – odsunął się ode mnie. –
Jessica wybaczy Ci. Ale powinnaś jej powiedzieć. Gdy zobaczy jaka jesteś przy
nim szczęśliwa to wybaczy. Gdy tylko
wszedłem i wam przeszkodziłem, za co przepraszam to zobaczyłem was naprawdę
szczęśliwych i wyglądaliście jak pojebusy ! – zaczął się śmiać, Szturchnęłam go
w ramię i tez wybuchłam śmiechem. Ale ma racje, wyglądaliśmy jak pojebusy.
Szczęśliwe pojebusy.
- Chodź na dół pojebusku muszę jechać na jakieś spotkanie. –
wstał i podał mi rękę. Zeszliśmy na dół żwawo machając naszymi złączonymi
palcami. Jestem szczęśliwa. Dzięki temu małemu blondaskowi i dzięki Niemu.
Mojej zakazanej miłości. Wszyscy czekali
w holu, oprócz Harrego. Zaśmiałam się pod nosem widząc jak Lou stoi za Zaynem.
Masz rację, bój się skurczybyku.
Chciałam posłać mu groźne spojrzenie, ale nie mogłam, wybuchłam
śmiechem. Oh dobra nie patrzcie się na mnie jak na idiotkę. Spoważniałam gdy marchewa stawiał pewne kroki
zbliżając się do mnie. Chyba zrozumiał z czego mam brecht.
- Nie bij ! – podniósł ręce w geście obrony. – Stwierdziłem,
że skoro i tak Ci nie powiem, to ty będziesz mnie ścigała przez całe życie, bo
z ciebie wredota jest. Więc wynagrodzę Ci to. Niespodzianka w salonie. Nie
musisz dziękować! – zaczął skakać i klaskać dłońmi jak mały dzieciak, który
usłyszał, że idziemy na lody. I tu niby ja jestem dziwna? Nim zdążyłam walnąć
mu jakąś ripostą, dołączył w podskokach do reszty. Współczuje chłopakom z nim jechać.
W tle ! Włącz ! :)
Ogarnęłam się i zamknęłam za nimi drzwi, które zostawił
otwarte na rozcież. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam wzrok na salon. Było
w nim ciemno. Czułam się jak jakaś agentka, która ocenia zagrożenia. Dobra,
przecież co tam może być? Bomba? tego się mogę spodziewać . Albo coś co mnie
pożre. Raz się żyje. Stanęłam w drzwiach i włączyłam światło. Zmrużyłam oczy na
jasność. Rozejrzałam się i podskoczyłam, gdy jakaś postać wstała z kanapy z
wielkim grymasem na twarzy.
- Co do chuja ? – usłyszałam chrypkę. Styles ty debilu! Co
ty tutaj robisz? I dlaczego chcesz mnie doprowadzić do zawału? Szczerze, jestem
zdzwiona jego obecnością.
- Nie wiem dlaczego się tego nie spodziewałam. To było do
przewidzenia. Louis i wasze gry… - mruknęłam siadając naprzeciwko jego.
- Gdzie reszta? – przetarł oczy i rozejrzał się. Podniosłam
jedną brew, próbując powstrzymać śmiech. Serio on nic nie wie?
- Pojechali na jakieś spotkanie. – wymamrotałam na co
szerzej otworzył oczy.
- CO? – krzyknął. – Przecież Louis mówił, że jest odwołane.
A tobie co powiedział ?- zaczął się uśmiechać. Wściekać się to on długo się nie
potrafi.
- Że czeka tu na mnie niespodzianka. Myślę, że wy sobie to
zaplanowaliście cwaniaki.
- Mylisz się. – odparł pewnie.
- Ał moje ego zostało urażone. – burknęłam. Wywrócił oczami,
położył się na łóżku i zakrył twarz poduszką mamrocząc coś, że nie będzie gadał
ze mnie w taki sposób, bo nie chce kłótni.
Co za miła odmiana. Serio, powinnam skończyć z tym sarkazmem! Powoli
podniosłam się z fotela i usiadłam na brzegu kanapy przy jego brzuchu.
- Wierzę Ci. – szepnęłam . Odsłonił twarz i przyglądał mi
się zmrużonymi oczami. – Wierzę Ci. – powtórzyłam głośniej. Kocham ten jego
uśmiech.
- Na pewno? Bo chce ci coś powiedzieć i musisz w to
uwierzyć. – przytaknęłam. – Nie chciałem być z tobą tylko dlatego, żeby cię
pieprzyć. – uśmiechnęłam się. Uwierzyłam. Teraz twoja kolej Ada. Dalej
przyznawaj się. Polubiłam gadać sama do
siebie, fajna sprawa.
- Okłamałam Cie gdy mówiłam, że nie chce z tobą być. –
ukazał swoje ząbki. Wyciągnął ręce. Przybliżyłam się i wtuliłam się w niego.
- Kocham Cie Ada . –szepnął mi do ucha. W tym momencie moje
serce robi fikołki. I niech naprawdę z tym skończy, bo będzie z tego zły finał.
- Ja Ciebie też Harry. Ja ciebie też. – szepnęłam. Wzmocnił
uścisk i leżeliśmy w ciszy. W jego ramionach
miałam wszystko. Jestem
najszczęśliwsza. I nawet teraz nie przejmuje się Jess. Kocham ją, ale
też kocham Harrego i musi się z tym pogodzić. Bo w tym momencie jestem w stanie
dokonać wyboru. Świadomego wyboru i jest nim On. Teraz wiem, że największy błąd mogłabym
popełnić zrezygnować z tej miłości.
Nazwijcie mnie egoistką czy jak chcecie, nie obchodzi mnie to. Chociaż
ten jedyny raz chce zadbać o swoje szczęście nie o innych. Czuje
jego zapach, czuje jego ciepło i czuje, że niczego więcej mi nie
potrzeba. Mogę to dziś przyznać. Miłość wygrała.
- Nie chce zniszczyć tej pięknej chwili, ale musze Ci coś
powiedzieć. – szepnął nie pewnie. – Powtarzałem ci to dużo razy, ale chce żebyś
wreszcie w to uwierzyła. Nie spałem z żadną dziwką. – zdecydowanie nie lubię
tego tematu.
- Wierze Ci ale, ten telefon to do kogo? ‘ Kochanie możesz
przyjść do mnie ? potrzebuje pocieszenia ‘ – zaczęłam naśladować jego głos, co
mi wcale dobrze nie wychodziło. Zmarszczył brwi i zaczął się brechtać. Albo to ja jestem tępa i nie rozumiem tych
ludzi, albo to oni są nienormalni. Co w tym śmiesznego?
- Wtedy gadałem z Lou. – mówił przez śmiech. Louis? Czekaj.
To się trzyma kupy. Wtedy na korytarzu go mijałam i jego słowa . „ Jasne, skarbie już pędzę do ciebie i Cię pocieszę...”
Kurwa, ale jestem idiotką! No, ale wtedy jego słowa wystarczyły mnie i nic
więcej do mnie nie docierało.
- To wina też tego dupka. – szepnęłam, choć naprawdę go nie
obwiniałam. Po prostu lubię wyzywać go
nagłos.
- Ej nie nazywaj mojego bejbucha dupkiem. – zrobił urażoną
minę. Zaśmiałam się.
- Dzięki temu że dzwoniłeś do swojego bejbucha nie przyszłam
do ciebie , choć stałam pod twoimi drzwiami i byłam gotowa zaryzykować.
- Co z niego za dupek. – powiedział w żartach.
Przybliżył swoją twarz do mojej, za nim nasze usta się
złączyły, patrzyliśmy sobie w oczy. Były piękne i mieścił się w nich cały mój
świat. Uśmiechnęłam się gdy poczułam
jego wargi na swoich. Szybkim ruchem przewrócił
nas i tym razem on był na górze, ja na dole. Zawsze lubi górować. Nie odrywając się od moich usta, zaczął rozpinać moją koszulkę,
która po chwili wylądowała gdzieś na podłodze. Ustami zszedł na moją szyje
zostawiając na niej mokre pocałunki, nie czekając chwili dłużej złapałam jego końce
bluzki i pociągnęłam ją do góry. Rzuciłam ją gdzieś za siebie, palcami
przejechałam po jego wyrzeźbionej klacie. Zawsze będę się nią zachwycać. Jara
jak cholera. Harry już siłował się z zapięciem stanika. Gdy mu się udało rzucił
go gdzieś i ustami drażnił moje stwardniałe sutki. Poddałam się tej rozkoszy
całkowicie. Moje palce nie przestawały dotykać jego kaloryfera a jego rozpinały moje spodnie. Pomogłam mu je zdjąć przy okazji zdjąć też jego. Ustami schodził coraz niżej ,
sprawiając mój brzuch o gęsią skórkę przez mokre ślady jakie zostawiał też
językiem. Zaczął całować moją wewnętrzną część uda a palcem jeździł po koronce
moich majtek. Pragnęłam go tak bardzo. Czułam jak coraz bardziej staję się
podniecona przez jego dotyk. Zębami zdjął je ze mnie i językiem pieścił moją
łechtaczkę. Ciche jękniecie wydobyło się z moich rozchylonych ust gdy wsunął go
do mojego wejścia. Jego każdy ruch
sprawił mi wielką przyjemność. Swoje palce wplątała w jego włosy, lekko je
ciągnąć. Cichą jęknął. Podniósł na mnie
wzrok i nie spuszczając go ze mnie , składając na mojej rozgrzanej skórze
spinał się do moich usta. Nasze języki
toczyły gwałtowną bitwę, walcząc o dominacje, w
tym czasie wykorzystałam to i zrobiłam obrót. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam go
całować po torsie schodząc coraz niżej.
Palcami zsunęłam jego bokserki. Zaczęłam go masować i lizać językiem po
całej jego długości. Po czym włożyłam sobie go do ust i mocno zaczęłam ssać.
Słyszałam jego ciche jęki. Gdy przestałam oblizałam swoje wargi i wbiłam się w
jego. Przejął palaczkę i po raz kolejny
znalazłam się pod nim. Wstał i podszedł do swoich spodni, wyjął z nich gumkę i
założył. Znów poczułam ciepło bijące od niego na sobie. Patrzyliśmy sobie w oczy , za chwile poczułam
jego miękkie wargi na swoich. Jęknęłam mu do ust, gdy wszedł we mnie. Jego
ruchy stawały się coraz szybsze a ja nie
mogłam zapanować nad jękami z moich ust. Czułam jego szybki oddech na swoje szyi, a lokami łaskotał mój
policzek. Palcami błądziłam po jego
plecach i wbiłam w nie paznokcie a moje ciało wygięło się w łuk gdy poczułam
wielką przyjemność rozchodzącą się we mnie. Harry doszedł chwilkę potem. Opadł
obok mnie, przyciągając do siebie. Obydwoje próbowaliśmy uspokoić swoje oddechy
i serce które skało że szczęścia.
Nie wiem nawet kiedy usnęłam i ile spalam ale Harry też spał
sobie jeszcze w najlepsze. Przez chwile
wpatrywałam się w niego i nie potrafię zrozumieć jak on może być tak idealny.
Wiadomo ma swoje wady ale pokochałam je tak samo jak Jego. Bezgraniczną
miłością. Powoli wstałam z kanapy i wzorkiem odszukałam swoją bieliznę. Szybko
ją założyłam i zawinęłam koszulkę Styles.
Nie chce wyjść na jakąś nie skromną, ale ona zdecydowanie wygląda na
mnie lepiej niż na nim. Ale to dobrze bo i tak już jej nie odzyska. Wolnym i
cichym krokiem szłam do kuchni w celu znalezienia czegoś jadalnego. Otworzyłam
lodówkę i pustki. Niall . Pewnie się do niej dorwał i wszystko wchłonął. Ale zlitował się nade mną i zostawił kilka
plasterków sera. Huhu nie umrzemy ! Gdy
już szykowałam swoje cudo, poczułam jak czyjeś ręce oplatają się wokół mojej
tali.
- Uciekłaś mi. – szepnął całując mnie po szyi.
- Próbowałam jak najdalej.- zaczęłam się z nim drażnić.
- Nigdy ci się to nie uda. –odparł pewnie. No patrzcie jaki
z niego pewniaczek. Ojojo. Chociaż tu ma racje.
- Jakoś to przeboleje. – odwróciłam się do niego z
uśmieszkiem. Od razu napotykając jego.
Jest uroczy ! Jego ręce odnalazły mój tyłek i za chwile już siedziałam na
blacie. Za nim mnie posadził rzucił już prawie zrobione kanapki na ziemie bym
mogłam spokojnie usiąść. Jednak umrzemy
! Odchyliłam głowę w bok, dając mu lepszy dostęp do mojej szyi, gdzie
już grasował ustami, a palce powędrowały w moje majtki. Nie żeby mi to nie
odpowiadało. Nie zgłaszam sprzeciwu! Za
chwile usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, Harry dalej robiąc sobie ze mną co tylko
chciał, zaczął mamrotać byśmy udawali że nikogo nie ma. Cicho się zaśmiałam, od
razu przyłożyłam rękę do ust by zagłuszyć jęk gdy wszedł we mnie palcami. Na
chwile zamarłam gdy dzwonek przestał dzwonić, a drzwi wydały z siebie
charakterystyczny dźwięk otwierania. Harry też go usłyszał, gdyż wyjął szybko ze mnie palce i zaczął klnąc pod nosem, że zabije tego który
nam przerwał. Czyżby był spokój od reszty chłopaków ?
- Ada ? – usłyszeliśmy krzyk.
- Jessica. – szepnęłam przerażona, patrząc w rozszerzone
oczy Harrego. Kurwa ! Na pewno zaraz
umrę, ale nie z głodu...
____________________________________________________
Tak kochani, jestem tego świadoma, że w tym momencie chcecie
mnie zabić ! Nie dziwie się. No ale i
tak wiem że mnie kochacie, bo ja was też ! Przepraszam , że tak późno,
obiecałam go dodać kilka dni temu , ale niestety nie mogłam przez pewne
problemy. Ja osobiście jaram się tym
rozdziałem, wiem to jest pojebane :)
Druga ważna sprawa ;d wyjeżdżam na wakacje, dlatego muszę
zawiesić KAŻDY blog na góra dwa tygodnie. Może uda mi się i rozdział będzie za
półtora tygodnia. Nie wiem, czy będę wstanie go napisać od razu po powrocie,
ale postaram się dla was ! Mam nadzieję
, że mi wybaczycie skończenie w takim
momencie i długą przerwę. :D
Dobra kończę zamulać ;d Pamiętajcie. : Kocham was kociaki ;*:*
Ps. Postaram się na jutro , napisać rozdział na Tym razem
miłość nas nie uratuje , przed tą przerwą :D
Całussyy i Kochaam Waas :* < 333
Hahahah, świetyn rozdział! I nareszcie są razem!!
OdpowiedzUsuńWybaczam ci xD Tez się nim cholernie jaram (piątka) Jesteś najlepsza! Szczerze to nie spodziewałam się Jess. Miłych wakacji! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńświetne :D wreszcie są razem :3
OdpowiedzUsuńsuper wakacji :*
Kocham, Kocham i jeszcze raz kocham. Zdecydowanie ja również jaram się tym rozdziałem *o* Piosenka, cudownie dopasowana do tej sceny. Pomiędzy Adą i Harrym jest naprawdę True Love :) Mam nadzieję, że dodasz jeszcze rozdział, przed tą "przerwą". Nie wiem jak wytrzymam te dwa tygodnie bez nowego rozdziału, ale mam nadzieję, że jakoś to przetrwam :) <3
OdpowiedzUsuńNiestety nie będę wstanie napisać przed , ponieważ muszę napisać także na drugiego bloga, i przygotować się do wyjazdu :P
UsuńMasz racje zabije Cie no bo jak mogłaś przerwać w tak ważnym momencie? No pytam się jak?!
OdpowiedzUsuńNo nie ale tak na serio to Cię nie zabije no bo kto miał by pisać moje ulubione opowiadanie? Kocha je i Ciebie tez<3. Ale powracając do rozdziału to zajebi*** i Awww. Czekam na nn <3 :*****
Boze.. jak ja sie kocham !! tak szybko dodajesz nowe rozdziały wbrew pozorom, które nawiasem mówiąc są bardzo dobre, a wręcz wspaniałe..
OdpowiedzUsuńŻyczę udanego wyjazdu ;** <3
Czemu w takim momencie?! masz racje zabije cie no poprostu udusze i jak ja to mam wytrzymać 2 tygodnie bez nowego rozdziału na moim ulubionym blogu?
OdpowiedzUsuńAle i tak cię kocham <3
Oh, Boże. Wiedziałam, że to będzie idealne, no ale.. Kurde.
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa!! No trzymajcie mnie bo zaraz umrę z wrażenia. Kocham to, kocham to, KOCHAM TAK BARDZO! To jest najlepszy rozdział jaki czytałam w całym moim życiu, naprawdę. Tak długo czekałam na ten moment. Aww<33 Uszczęśliwiłaś mnie.
Boże, oni są tacy słodcy i normalnie awww <3
Nie mogę zbudować normalnego zdania, bo jestem zbyt podjarana.
To znaczy, że Zayn sobie odpuścił nie? W ogóle on strasznie dziwnie zaczął się zachowywać, kiedy Ada wspomniała mu o tych świństwach. Może nasz Malik ma coś na sumieniu? :D
Cholera, Jessica tak strasznie mnie denerwuje. Zawsze pojawia się wtedy, kiedy nie powinna. Ona wszystko komplikuje! Ugh.. Idę po piłę motorową i ją zabiję.
W ogóle, to bardzo przepraszam za tak beznadziejny komentarz, ale ja naprawdę jestem podjarana. Tak bardzo kocham ten rozdział, że nie wiem.
Jesteś genialna, Kocham Cię! <333
Pozdrawiam i życzę weny <33
JAK ZWYKLE ZAJEBIŚCIE. MASZ TALENT, ŻYCZĘ WENY,POMYSŁÓW I CZEKAM NA NEXT. <3
OdpowiedzUsuńOmomomo dziewczyno KOCHAM CIĘ :D hueheueh *.*
OdpowiedzUsuńTo jest takie fghjjhgvbn <3
Ugh, musiałaś im przeszkodzić? serio, Jessica nie mogłaś tak jakoś za godzinę? O.o
______________
udanych wakacji :D
czekam na nn <3
NO NIE PIERDOL FARMAZONÓW, ŻE KOŃCZYSZ TERAZ! I kill you! Teraz wiem jaki to ból, kiedy ja kończę w niefajnych momentach :o ZŁE MY. Kurwa misio radzę Ci napisać ten rozdział, bo przez następne dwa tygodnie to wątpię, że ja wytrzymam serio :o Ogólnie ten rozdział podoba mi sie bardziej niż pzoostałe.. you know why <3 heheheheheh<3 dobra już kończę byc pierdoloną erotomanką! LICZY SIĘ TYLKO MIŁOŚC! PEACE & LOVE KURWA. Ale oni sa tacy cudowni. I ta akcja w kuchni! Nie no rozpływam się. KOCHAM KOCHAM KOCHAM <3 Ciekawe co na to Jessica, bo xzapewne nie jest aż tak głupia, żeby uwierzyć, że robili własnie jajecznicę :o szok. NO KOCHANIE DODAWAJ TEN KOLEJNY:*:*
OdpowiedzUsuń1. Akcja z Lou - słodycz.
OdpowiedzUsuń2. Olew Zayna na Adę - WTF ?
3. Rozmowa z Niallem - aww sweet !
4. Wyznanie miłość NA SERIO I SKUTECZNIE przez Hazzę i Adę - boże ile ja na to czekałam !
5. Jessica -i smiesz przerywać w takim momencie. Ajjj, gdyby nie fakt, że uwielbiam twoje opowiadanie już dawno byłabyś martwa.
Pisz szybko nowy, ale to już !
A tymczasem zapraszam na epilog Just Trust oraz na konkurs :
+ http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
oraz nowego bloga, gdzie bardzo zależy mi na opinii innych <3
+ http://law-of-heart.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Isiia.
hej! na lost-fanfiction.blogspot.com pojawił się rozdział 2, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńmam Twoje blogi w zakładkach i w tym tygodniu spodziewaj się komentarza, bo będę nadrabiać :)
OMG dziewczyno jak ty bosko piszesz. W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńjust-you-and-one-direction.blogspot.com
Agan :*
Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award. Szczegóły u mnie w zakładce “Nominacje”. :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i cudowny blog <3 przeczytałam wszystko jednego dnia i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńjesteś boska. Pisz daleej. Kocham cię ,ale żeby kończyć w takim momencie.
OdpowiedzUsuńomg *__*
OdpowiedzUsuńxoxo
Aaa oni są razem nareszcie juz sie nie mogłam tego doczekać :-D
OdpowiedzUsuń