Rozdział 20
Pierwszy raz w moim marnym życiu czuje, że tym razem moje decyzja jest dobra. To marne życie, nie
wydawało się wcale takie być przy nim. Przy nich. Co prawda, moje serce przez te dwa dni błagało o jego obecność, ale jakimś głoskiem wołało o moich przyjaciół. Prawdziwych, nie tych, którzy mnie oskarżają o nie wiadomo o co. Szczerze, chciałam się dowiedzieć o nich, co tym razem zrobiłam, że pokazali mi prawdę, którą jest to , że wcale mnie tak nie kochali jak mówili, co dalej jest dla mnie bardzo bolesne. Minęło dwa dni. Wydaję się tylko. Dla mnie aż. Te dwa dni pokazały mi, że jak nic nie zrobię, to dopiero będę miało piekło. Te dwa pieprzone dni, pełne bólu dały mi siłę. Walczę, po raz pierwszy od ich śmierci. Bo przecież, bez rodziców nie dawałam rady. Pierwszy raz od ich śmierci, poczułam że mam po co żyć. Byłam szczęśliwa bez nich i wiem, że oni ze mną też. To wszystko dzięki niemu. Obwiniłam go o zjebanie życia. Teraz dziękuje za jego odratowanie. Czuję, jak moi rodzice są ze mnie teraz dumni. Mimo że zawaliłam szkołę, zraniłam siostrę to znalazłam tą siłę i uwierzyłam, że jeszcze całe życie przede mną. Życie z nim. Walczę i skoro siedzę w tym pieprzonym samolocie, nie poddam się. On walczył o nas, teraz ja zawalczę. Przede mną cała wieczność z nim, albo ostatnie minuty . Jak mi nie wybaczy ? Jak ma dość ? Jak zwątpił w moją miłość ? Udowodnię jak bardzo jest wielka.
Um i co teraz? Wylądowałam już na miejscu i nie wiem gdzie
się chłopaki znajdują. Mogłam to sprawdzić a nie lecieć na gapę, choć dobrze
wiem, że dzisiaj na pewno są we Włoszech.
Nie mogę zadzwonić do Harrego, zresztą nie odbierze. Próbowałam. Już wiem. Szybko wyjęłam komórkę i wybrałam
dobrze znany numer.
- Halo ? Ada ? Jezu, jak dobrze że dzwonisz, martwię się. Od
dwóch dni nie dałaś znaku..- wywróciłam oczami. A tego co ? nakręcili by tak
gadał ?
- Zayn jest w porządku. Proszę Cię nikomu nie mów że
dzwonie. Możesz przyjechać na lotnisko ?
– spytałam.
- Jakie lotnisko ? – mam ochotę sobie szczelić faceplama.
- We Włoszech panie nie za bystry.
- Widzę że dowcipnisia wróciła. Będę za jakieś piętnaście
minut. – dodał na co się uśmiechnęłam.
- Okej. – odparłam. –
A ja widzę , że tobie mózg nie wrócił. –
dodałam sama do siebie, próbując się rozłączyć.
- Słyszałem ! – wydarł się do słuchawki, krzywiłam się mimo
, że miałam ją na wysokości pasa, to słyszałam jego krzyk. Wywróciłam oczami i
tym razem na pewno się rozłączyłam. Podniosłam wzrok i skapnęłam się, że
przygląda mi się jakaś staruszka, stojąc przede mną i to bezczelnie.
- Jakiś problem ? – spytałam podnosząc brew. Speszyła się i
odeszła mamrotając coś o nie wychowanej rozkapryszonej
hałasujące młodzieży. Tak , a wy na pewno byliście grzeczni i spokojni w naszym
wieku. Jak zawsze zresztą !
Po piętnastu minutach, które się wydłuży ujrzałam
seksiaka z tym powalającym uśmiechem.
Nim zdążyłam coś powiedzieć, znalazłam się w jego ramionach. Tak, zdecydowanie
brakowało mi tego przed dwa dni. Uzależniłam się. Ale to dobre uzależnienie.
- Co ty tutaj robisz ? – spytał odsuwając się.
- Stoję. – odparłam z uśmiechem. Wywrócił oczami.
- Dlaczego ?
- Bo moje stopy zamarzyły sobie stania na tej o to tutaj
podłodze. – droczyłam się z nim.
- To jest zbyt dziwne, że ruszyłaś swój leniwy zadek. – ej tylko nie leniwy. On po prostu często
odpoczywa.
- Zaraz Ci pokaże, jak daleko twój zadek potrafi latać . –
zaśmiałam. Podał mi rękę a w drugą wziął
mój bagaż.
- Leci mój zadek, leci. Razem lećmy, a ty leć z nami. Lećmy
ooo. – zaczął śpiewać. Zaśmiałam się , a ludzie patrzyli na nas jak na idiotów.
Ale za chwile nie było mi do śmiechu, bo naprawdę lecieliśmy biegiem gdy ktoś
krzyknął ‘ To jest Zayn Malik ! ‘ tylko
te słowa, a leciał za nami całym tłum.
Nie zamówiliśmy taksówki, do ich hotelu mieliśmy jakieś dwadzieścia
minut drogi, którą przebiegliśmy śpiewając
‘ a ty tańcz tańcz kiedy inni
tańczą i pij pij drinka z pomarańczą
ooo’ trzymaliśmy się za ręce i śpiewając
te słowa robiliśmy obroty na środku chodnika.
Przestaliśmy pod samym hotelem. Po cichu weszliśmy do ich apartamentu,
oczywiście Malik pierwszy by uprzedzić chłopaków o mojej wizycie i prosić o
ciszę, bo to ma być niespodzianka dla Stylesa . Tylko jak mnie przyjmie ?
Weszłam po cichu do jego pokoju. Stanęłam w drzwiach i
zobaczyłam siedzącego Harrego na podłodze z podkulonymi nogami i obok niego
klęczącego Louisa. Byli odwróceni. Płakał,
słyszałam jego szloch, a łzy momentalnie pojawiły się w moich oczach. To przeze
mnie ! Może nie powinno tu mnie być ? Co jak mnie odrzuci i będzie cierpiał
jeszcze bardziej przez mój widok ?
- Louis – odezwał się załamanym głosem. – Ja nie chciałem
tego… Powiedziałem że to koniec , ale nie chciałem… Po prostu… zraniły mnie jej
słowa… gdy ja byłem najszczęśliwszy ona cierpiała.. przeze mnie.. nie jest ze
mną szczęśliwa… kocham ją… i boli to …
że przez te dwa jebane dni .. się nie odezwała… czy dla niej to nic nie
znaczyło ? dlaczego ona odpuściła ? mówiła że mnie kocha… a teraz odeszła z
mojej winy… tak bardzo to boli.. nie dam rady dłużej Lou.. kocham ja, tak kurwa
zajebiście ją kocham a ona…
- Też Cię kocha. – przerwałam mu ocierając mokre
polika. Tak popłakałam się. Nastąpiła
wielka cisza. Równocześnie obaj odwrócili się w moją stronę. Harry otworzył szerzej swoje zapłakane oczy,
w których pojawiły się iskierki szczęścia, a usta szeroko otworzył, jakby nie
wierzył że tu jestem. Choć nie opuszczałam wzroku z Harrego widziałam kątem
oka, jak Louis się uśmiecha. Po czym
wstał i opuścił pokój.
- Harry tak bardzo
przepraszam. Ja zrozumiałam, że to co
jest między nami jest największym szczęściem jakie mnie spotkało. Czymś co jest
warte wszystkie a nie koszmarem. Koszmar zaczął się gdy wyszedłeś przez te
drzwi. Przepraszam że dopiero teraz to zrozumiała i nienawidzę siebie że
zadałam ci taki ból, ja …
- Ciii..- położył palec na moich ustach. Po czym wytarł łzy
na moich polikach.
- Ada ja jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. – odezwał się zachrypniętym głosem
i wbił się w moje usta. W tym samym momencie uśmiechnęliśmy się. Nigdy nie pozwolę sobie go stracić. Nigdy !
Leżeliśmy sobie spokojnie wtuleni w siebie na łóżku póki nie
wpadło do nas bydło. Czułam jak łamie mi się każda kość gdy szurnięta czwórka
rzuciła się na nas, bez żadnego ostrzeżenia i bez żadnej litości. Przysięgam ,
że uduszę tego osobnika, który rozłożył się na mnie plackiem i mamle mi nad
uchem. Jak ja nie cierpię jak ktoś tak głośno żuje ! Przekręciłam głowę bok i
ujrzałam żarłoka pochłaniającego dziennie tonę marchewek. Przewróciłam oczami gdy popatrzył na mnie i
zaczął ją skubać zębami jak królik.
- Tulimy ! – krzyknął Liam po chwili poczułam się
miażdżona. Brakowało mi powietrza, ale
to są piękne ostatnie chwile mojego życia. Za chwile wszyscy się odsunęli i
wstali z łózka krzycząc, że możemy robić co chcemy, a oni będę udawać, że nie
słyszą. To dopiero wielka ulga.
Louis nadal leżał na mnie i chyba nie zwrócił uwagi na słowa przyjaciół i nadal był z nami.
- Wiecie – zaczął przyglądając się nam .- myślałem o naszym
takim trójkącie. – dodał poważnie. Schowałam głowę w poduszkę i próbowałam
stłumić śmiech. Harry miał podobną reakcje.
- Nawet nie wiem czy bym go poczuła, bo jest taki mały. –
szepnęłam sama do siebie, ale nie za cicho, bo to usłyszeli. Harry nie potrafił
przestać się śmiać, a nasza marchewka się oburzyła. Jęknęłam z bólu, gdy jego
ręką zetknęła się z moim tyłkiem.
- Widzisz, potrafię doprowadzić cię do jęku. – uśmiechnął
się chytrze. O niee !
- Jesteś martwy marchewa !- krzyknąłem i od razu wyrwał się
do ucieczki. A ja za nim. Czy my zawsze musimy biegać ? Serio nie możesz po
prostu iść ? Ale dobrze, że on też nie ma tyle siły.
- Harry ratuj ! – krzyknął i od razu poczułam wielkie ręce,
które mnie oplotły. Lou zatrzymał się i odwrócił do nas z zwycięskim
uśmieszkiem. Oh ciesz się póki możesz. Mam tajną broń.
- Harry jeśli mnie puścisz, to nie będzie seksu. –
powiedziałam pewnie. Oby dwaj spojrzeli na mnie z szeroko otwartymi oczami.
Zaśmiałam się . Oh tak. Już sa moi !
- Wybacz stary. – Harry zabrał swoje ręce i uniósł jej w
geście obrony.
- Zdrajca! – krzyknął marchewa i w nogi. To był kończący wyścig za kilka minut. Dosłownie Lou klapnął na kanapę krzycząc
podaje się. Mięczak !
- Teraz sprawie że twoje jaja eksplodują . – zaśmiałam się
widząc przerażoną minę marchewki. Oh to będzie bardzo przyjemne. Dla mnie. Już chciałam go nastraszyć bardziej gdy
odciągnęły mnie wielkie łapy. Serio, psuje całą zabawę !
- Kocie ty już masz jaja którymi masz się opiekować. –
wymruczał mi do ucha. Przewróciłam oczami.
Styles ty wiecznie nie wyżyty bachorze !
Przystojny bachorze !
- Zboczeniec. – odparłam, odwróciłam się do niego, tykając
go palcem w brzuch.
- Który zabiera cię do sypialni by cie zgwałcić. -
Uśmiechnął się chytrze i nachylił nade mną. Nim ja mądry człowiek zorientowałam
się co on wyprawia to wisiałam na jego ramieniu i zaczęła się powtórka z
rozrywki. Jego łapy bijące mój tyłek. Za każdym razem oddawałam mu, a on sobie
śpiewał „ bawimy się w kocie łapki, klepiemy sobie zadki. Za chwile będziemy
goli i weseli lalalaalala” . Nie pytacie skąd on to bierze. Sama tego nie
pojmuje. Ale to Styles, biedactwo żyje bez mózgu .
Schowałam telefon do spodni. Właśnie skończyłam gadać z moją
siostrą. Ucieszyła się, że udało mi się wszystko naprawić. Zobaczymy do kiedy
będziesz taka szczęśliwa. Zrozumiałam też, to że tu nie chodziło tylko o moje
szczęście. Że tak naprawdę, w moich
rękach jest ich szczęście. Jess i Harrego. Wiem, że nie mogę ich dwoje
uszczęśliwić. Wiem, że moja siostra jest ze mną od zawsze. Pomogła mi po
śmierci rodziców, była zawsze kiedy jej potrzebowałam. Ale on. To on sprawił, że poczułam , że powinnam
dalej żyć. On dał mi chęci do dalszego bycia.
Dał mi nadzieje na lepsze jutro. On sprawia że jest lepsze. Dzięki niemu
poczułam szczęście od ich wypadku. Dzięki niemu zobaczyłam drogę, która jest
właściwa i powinnam nią iść. Pokazał mi , że świat jest piękny. Bo to on jest
moim całym światem. To jego wybrałam. To jego chce uszczęśliwić, nawet kosztem
mojej siostry. Obiecała mi wybaczyć. Jeśli będzie chciała mojego szczęścia, zrozumie
i będzie się naszym związkiem cieszyła.
Oczywiście, że obawy, że to kiedyś
może się skończyć mnie nie opuściły. Ale posłuchałam serca i zrozumiałam, że
nie ważne ile to będzie trwać, to jest to warte. Choć wierzę z całych sił, że
przed nami jest wspólna wieczność.
- Hej. – spojrzałam na Malika, który siadał obok i rozbujał
nas na huśtawce. – Co się stało ? – spytał, a ja podniosłam jedną brew.
- A co się miało stać ? – spytałam, wskazał palcem na
papierosa. No tak. To mój kolejny
malutki problem. Za dużo miałam nerwów, za dużo paliłam. – Wiesz… chyba myślę,
że nie pale teraz tylko gdy się denerwuje. – dodałam cicho, przegryzając wargę.
- Um. – zamilkł. Wiedziałam , że nie będzie mi robił
wykładów. Sam w tym siedział. – Powinnaś z tym walczyć. – przemówił.
- Staram się. A ty co ? – spojrzałam na niego podnosząc brew
i wskazując na fajkę, którą odpalał. On mnie rozumie.
- Staram się. – powtórzył. Wywróciłam oczami i się
zaciągnęłam. Uzależnienie. Wpadłam w nie. Nie mówię, że nie potrafię
tego rzucić. Próbuję i w końcu to
zrobię. Bo jak chcesz, to potrafisz. A z uzależniamy można walczyć. No chyba że
nim jest pewien arogancki, zboczony dupek Harry Styles. Wtedy walka jest
zabroniona ! A ja jestem bardzo grzeczna
i nie łamie zakazów. Nie tego. Jeden
złamałam. Zakochałam się w tym pewnym aroganckim, zboczonym dupku o imieniu
Harry Styles. Ale jak to mówią, zakazana
rzeczy najlepiej smakuje, ale… bolą najbardziej.
- Co zamierzacie ? – spytał. Głośno odetchnęłam. Cieszyć się
póki możemy. Bo wiem, że za to szczęście przyjdzie mi zapłacić. Wiem, że to będzie nie długo i mimo, że Harry będzie
przy mnie i tak to zaboli. Wiem, to będzie wielka cena do zapłaty. Ale jak
mówiłam. Jest warto i nie będę z tym sama. Mam cudownych pięciu chłopaków,
którzy są dla mnie wszystkim. I wierze, że mam cudowną siostrę, która mi
wszystko wybaczyć.
- Jeśli pytasz o to czy wiem, że za tydzień kończy się trasa
i wrócimy do Londynu i będziemy musieli wyznać prawdę , to wiem to bardzo
dobrze. I zamierzamy cieszyć się tymi
dniami, nie myśląc o powrocie.
- Wiem, że sobie poradzicie. Macie nas. – objął mnie
ramieniem.
- Wiem Zayn wiem. Jak już mówiłeś, ta miłość jest bardzo
silna. – uśmiechnęłam się patrząc na mój osobisty cud świata przez szybę. Jego
mina wyrażała wszystko. Strach, zapewne
ukradł Niallowi jedzenie. A teraz czeka
go śmierć. Nie myliłam się, za chwile ta
dwójka ganiała się wokół kanapy. Styles się zatrzymał i wyciągnął połowę
kanapki w stronę blondyna. Za to ten
przez chwile przyglądał się morderczym spojrzenie i się uśmiechnął, zabrał
kanapkę i szczęśliwy usiadł na fotelu.
Oni nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. A ja nigdy nie przestanę ich
kochać.
Weszłam do kuchni, gdzie smutny Harry robił sobie kanapki.
Trochę jak małe oburzone dziecko kroił sobie warzywa. Podeszłam do niego i oparłam się o blat.
Uśmiechnął się i wrócił do robienia swoich kanapek.
- To była misja samobójcza. - zaczęłam śmiejąc się gdy przypomniałam sobie
jego przestraszoną twarz.
- Chciał mnie zabić, bo zabrałem mu jedną kanapek, jakby ta
jedna robiła jakąś wielką różnica pośród dziesięciu .- żali się.
- Wreszcie bym miała spokój. – odparłam drażniąc się z nim. Odstawił nóż i stanął przede mną,
chytrze się uśmiechając. Oj, teraz to ja chyba wydałam na siebie wyrok. Bo ten
uśmiech tylko jedno zwiastuje. Jego głupi plan, a mój kłopot.
- Spokój tak? – powtórzył podnosząc brew. – Niall bo Ada
powiedziała że..- dłoń szybko położyłam na jego ustach. O nie, taki spryciarz!
No to zabawmy się w twoją grę. Już śmierdzisz kochanie przegraną.
- Co ?- krzyknął łobuziak z salonu.
- Harry chciał cię przeprosić i powiedział, że za to zrobi
ci jeszcze więcej kanapek. – zaśmiałam się i szybko zabrał rękę gdy zaczął ją
lizać językiem. Spojrzał na mnie
morderczym wzrokiem. Już chciał coś powiedzieć ale do kuchni wpadł uchachany
Niall. Uwierzcie gdyby spojrzenia
mogłyby zabijać, już dawno bym leżała tu martwa, zabita przez swoją
miłość. Technicznie, to zostało mi kilka
godzin. Śmiałam się z biednego Harrego
gdy blondynek tłumaczył mu z czym chce. Robienie kanapek zejdzie mu cały dzień.
Na tą myśl zaśmiałam się jeszcze głośniej.
- Dopadnę Cie ! – wskazał na mnie nożem.
- Jasne kochanie, ty lepiej zajmij się kanapkami. – zaśmiałam się i udałam się z Niallem do
salonu.
- Niall, gdzie tu jakaś dobra skrytka ?
- Tam gdzie Harry chowa zwłoki swoich byłych. – spojrzałam na niego z szeroko otwartymi
oczami. Jaja sobie robi nie ? No na pewno, bo jakby nasz aniołek mógł coś
takiego zrobić ? Chociaż. Tak.
- Bardzo śmieszne. – odparłam ironicznie. Uśmiechnął się słodko
i rozsiadł wygodnie na kanapie, wracając do jakiś kreskówek. Przyłączyłam się
do niego i przez dobre śmialiśmy się tych głupich małych ludków, do póki wielki pan straszny nie przyszedł i nie
przyniósł kanapek. Nie zwracałam na
niego uwagi, choć wiedziałam, że stał
bezczelnie przede mną i próbował mnie zabić wzorkiem. Tak ciężko było mi
utrzymać skupienie na twarzy , więc poduszką przykryłam twarz i próbowałam
stłumić śmiech. Za chwile poczułam jak poduszka mi w magiczny sposób ucieka.
Podniosłam wzrok i spotkałam się z piękną twarzyczką, która próbowała ukryć
rozbawienie.
- Kocham Cie. – pisnęłam słodko. Uśmiechnął się ukazując dołeczki w której od
razu wcisnęłam palce i przekręciłam głowę
w bok , robiąc dzióbek.
- Nic Ci nie pomoże
kocie. – odparł uwodzicielsko. Wcale z
tego powodu nie będę płakać. Poczułam jak się unoszę do góry. Objął mnie w tali
i podniósł tak, że nie czułam podłogi. Ominął przeszkody i wychodząc z salonu
zaczął się kręcić. Okej nigdy nie miałam pretensji do karuzel , ale mój żołądek
dzisiaj ma. Jak na zawołanie przestał bo zaczął się spinać po schodach.
Wygodnie gdy ktoś cię niesie.
- Co wy robicie ? – spytał Liam wchodząc do przedpokoju.
- Nie chcesz wiedzieć. – odparł Harry wchodząc na kolejny
schodek.
- Gdzie idziecie ? – nie przestawał. Czy pan Liam słyszał
kiedyś że ciekawość to pierwszy stopień do piekła ? Chociaż i tak tam będziesz.
Nasz Liam nie jest taki cichutki jak się wydaje.
- Nie chcesz wiedzieć.
– powtórzył.
- Ooł – krzywił się, chyba zrozumiał że na prawdę nie chciał
tego wiedzieć. – Musicie to przełożyć .- zaczął drapać się po karku.
- Chyba jednak mnie nie zrozumiałeś, skoro każesz nam to
przekładać . – zaśmiał się loczek.
- Zrozumiałem, ale za godzinę mamy koncert.
- Godzina to dużo czasu .- zaśmiałam się.
- Za piętnaście minut wychodzimy. – dalej się upierał, co
wywoływało u mnie coraz większy śmiech.
- Piętnaście minut wystarczająco .- mówił spokojnie, ale
widziałam rozbawienie w jego oczach.
- Nie jesteś jeszcze ubrany. – powiedział surowym tonem. Oh
ktoś tu się spina.
- Jeszcze jestem, zaraz nie będę. – w końcu doszliśmy na górę.
Puścił Liamowi oczko i wszedł ze mną do pokoju. Położył mnie na łóżko i za
chwile sam się na nie wdrapał, wisząc nade
mną.
- Harry masz koncert.- przypomniałam mu gdy zaatakował moją
szyje.
- Mam piętnaście minut.
- Już mniej.
- Więc dlaczego marnujemy ten cenny czas ? – szepnął mi do
ucha. A za chwile już się siłował z moim bluzką. O nie nie, kochany .
- Nie marnujemy bo nic się nie stanie. – pociągnęłam go za
włosy tak by wrócił do mnie ze swoją uroczą
twarzyczką. Gdy był już na wysokości
mojej, oblizałam powoli swoje usta.
- Przestań kocie. – chciał być poważny, ale widziałam jak
jego kąciku ust z nim walczą.
- Styles ! – ryknął Liam. Wywróciłam oczami i przegryzłam
powoli dolną wargę, wiedząc że to jest jego słaby punkt.
- Mówię poważnie, przestań kocie. – zaśmiałam się.
- Czy tobie też jest tak gorąco, bo jestem cała mokra i
chyba musze się rozebrać. – spytałam i tym razem to ja próbowałam ukryć uśmiech, gdy jego oczy
błysnęły.
- Styles do nogi ! – krzyknął
marchewa.
- Odwołam koncert. – powiedział i pocałował mnie w usta po
czym wybiegł. Usłyszałam jego ciche ‘
Kurwa zabije cie Ada ‘ i krzyk za pewno do chłopaków ‘ musze jeszcze tylko do łazienki.’ Zaśmiałam się.
Tak bardzo kusiło mnie by krzyknąć pomóc ci skarbie. Ale się przymknęła i
śmiałam. To jest pewne. Pójdę do piekła.
Nie minęło kilka minut od ich wyjścia, a mojego bezczynnego
leżenia a dostałam smsa.
Od : Chodzący seks.
Wyśpij się kocie, bo
w nocy na pewno nie będziesz spała. Xoxo
I już wiem kto mi grzebał w telefonie ! Serio chodzący seks , pacanie ?
Do : Chodzący seks.
Nie wiem jak ty, ja
zamierzam spać. Xoxo
Choć sama w to nie wierze.
Od : Chodzący seks.
Nie wiem czy dasz
radę usunąć, bo twoje jęki zaburzą spokój.
Zaśmiałam się. Żebym ja czasem ci nie zaburzyła spokój w twoich gaciach kolankiem. Błagam dajcie mu mózg.! Nie mam zamiaru dalej prowadzić, o tej niestosownej rozmowy, gdyż ten zboczony osobnik musi się skupić na koncercie.
*****
Wpatrywałam się w czarne niebo na którym śniły gwiazdy.
Czasami są takie chwile w życiu, że gdy patrzymy na niebo, odczuwamy tęsknotę, ból ,a łzy pragną odpuścić nasze oczy. Każda gwiazda przypomina nam najpiękniejsze
momenty jakie przeżyliśmy i rozumiemy , wtedy jak bardzo za tym tęsknimy i oddalibyśmy
wszystko, by choć na chwile do tego wrócić. Lecz świadomość, że to się nigdy
nie powtórzy, boli jeszcze bardziej. Ja zawsze tak miałam. Ale nie dzisiaj, gdy słyszę obok mnie,
spokojny oddech, a nasze palce bawią się
między sobą. Nie czuje tęsknoty, nie
czuję smutku ani bólu. Czuje że mam wszystko, to czego pragnęłam. A gdy patrzę
na gwiazdy, czuję że są identyczne jak nasza miłość. Piękna i
niezniszczalna. To taka nasza mała
gwiazda, której nikt nie jest wstanie zniszczyć. Jesteśmy jednością. Naszą zakazaną miłością.
- Myślałaś kiedyś o przyszłości ? – usłyszałam ten idealny
ochrypły głos.
- Na pewno nie będzie tak kolorowa jak w mojej
wyobraźni. – szepnęłam.
- Nawet jeśli nie będzie kolorowa, będzie nasza. – ścisnął
moją rękę mocniej. Uśmiech mi się wkradł na usta. Nasza wspólna przyszłość. Brzmi to jak obietnica.
- Obiecaj mi coś. – spojrzałam w jego zielone tęczówki. – Że nigdy o mnie nie
zapomnisz.
- Obiecuje.- odpowiedział – Ty też mi coś obiecaj. Że gdy
wrócimy do Londynu i nie będzie łatwo, to nigdy nie zwątpisz w naszą miłość.
- Obiecuje .
Nie wiedziałam wtedy jak składne obietnice są bez znaczenia.
Jak obiecujemy coś, ale później przyszłość wszystko zmienia i mimo tych słów,
nie dotrzymujemy danej obietnicy. Ale nie chce myśleć o przyszłości, chce żyć teraźniejszością. Naszym szczęściem
, bo nic więcej się nie liczy. Wszystko znika gdy jesteśmy we dwoje i chce to zapamiętać
jak najlepiej, choć i tak wiem, że nigdy nie zapomnę tych chwil. I nie chce być
kiedykolwiek zmuszona by o nich zapomnieć. Tego się nie zapomina. Tego uczucia w sercu. I nawet jeśli cały
świat krzyczy to jest złe to i tak to powiem.
- Kocham Cie Harry. –Tych słów nigdy nie będę się bała
powiedzieć.
- Też Cię kocham Ada. – odpowiedział i wyciągnął ręce. Przybliżyłam
się i położyłam głowę na jego torsie. Słyszę bicie jego serca. Moja melodia
życia. Jego serce, które bije dla mnie i nigdy w to nie zwątpię. Tak jak moje
serce bije dla niego i dopiero przestanie gdy śmierć nas rozdzieli.
To już dziś ten piękny dzień
Dziś dwa serca w jedno łączą się
Odtąd już zawsze razem i wszędzie
Tak miało być i tak niech będzie!
__________________________________
I mamy dwudziestkę. Jak zauważyliście ten rozdział różni się od pozostałych, ponieważ jest z tych ' słodkich' ale jak to każdemu się należy, więc naszym bohaterom również ! Dla mnie wyszedł średnio, ale to wy oceniacie. No i nie myślcie, że wszystko zaczęło się układać. Następny już nie będzie przesłodzony :P No i podoba wam się taki słit ?
I NIESPODZIANKA !
Chciałam wam przedstawić mój kolejny.Tak znowu. Nowy pomysł na bloga. Gdzie pojawił się prolog, mam nadzieję, że również wam się spodoba jak pozostałe . To jest nie cukierkowe opowiadania i dość oryginalne. Jeśli chcesz przeczytać to zapraszam :
Kochaaam waaas , buziaaaki :*
jak już Ci mówiłam rzygam tęczą! ale pozytywnie się w końcu zrobiło Kocie :D hahhaa
OdpowiedzUsuńdo następnego :*
Kocham ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńJest taki kochany, słodki i w ogóle nlknefakn *o*
Nie mogę się doczekać, kiedy Ada powie siostrze o tym, że jest z Harrym. Czuję, że będzie ciekawie serio :*
Czekam na następny :)
OMG cały czas siedziałam i się śmiałam :P Rozdział jest boski ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next
just-you-and-one-direction.blogspot.com
Agan :*
zajebisty *.*
OdpowiedzUsuńoczywiście przeczytam prolog bo kocham każfego twojego bloga. love you :*
Przysięgam , że uduszę tego osobnika, który rozłożył się na mnie plackiem i mamle mi nad uchem. Jak ja nie cierpię jak ktoś tak głośno żuje ! Przekręciłam głowę bok i ujrzałam żarłoka pochłaniającego dziennie tonę marchewek. Przewróciłam oczami gdy popatrzył na mnie i zaczął ją skubać zębami jak królik. - no jebłam po raz enty. HAHAHAHAHAHAHAH. KURWA. KURWA. HAHAHAHAHA. MARCHEWA KURWA JEST POPIERDOLONY. Bardziej niż my laska:o a to jest mało możliwe, nie sądzisz? haha. I Niall mówiący z czym chce kanapki, no kurwa nie. HAHAHA. I ta ostatnia scena. Jezuuu wzruszyłam się! To takie cudowne, ze aż mnie ściska w sercu, naprawde<3 kocham takie historie. i kocham też Ciebiee, no włacha <3 Ja mam tylko głęboką nadzieję., że jak wrócą do Londynu, to naprawdę będzie wszystko w porządku, bo inaczej cienko to widzę :C oby to co sobie obiecali, pozostałą obietnicą na zawsze - ah jakie rozmyślenia. SZOK. Lecę na drugiego blożka, jeje. I wgl kochanie u mnie na loveispleasure.blogspot.com też nowy wiec zapraszam ! muaaaaaaaaa:*****
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się ten rozdział. Udało Ci się mnie nim rozbawić ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział ever! Ogłaszam wszystkim, że JA zakochałam się w TYM rozdziale. Cholera, jak Ty to robisz? Strasznie Ci zazdroszczę tak dużego talentu. Przecież nawet nie dorastam Ci do pięt. Ale i tak jesteś niesamowita i Cię uwielbiam! Jesteś tak świetną osóbką, że nie mam słów aby Cię opisać, naprawdę.
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział, ale to już wiesz. Uwielbiam Harry'ego i Adę. Mam nadzieję, że teraz będzie już wszystko dobrze. Nie chcę aby wszystko było tak jak kiedyś. Oni zasługują na szczęście. Na to aby zestarzeć się razem i mieć dzieci,wnuki i prawnuki. Oni na to wszystko zasługują.
Uwielbiam niewyżytego seksualnie Stylesa, któremu tylko jedno w głowie. Ale on nie uprawia seksu. On uprawia miłość :D <3 Yeah, to mój tok myślenia.
W każdym razie jak już mówiłam to UWIELBIAM Ciebie i to opowiadanie i niech mnie nawet piorun trzepnie, ale zdania nie zmienię :D
"- Harry jeśli mnie puścisz, to nie będzie seksu. – powiedziałam pewnie. Oby dwaj spojrzeli na mnie z szeroko otwartymi oczami. Zaśmiałam się . Oh tak. Już sa moi !
- Wybacz stary. – Harry zabrał swoje ręce i uniósł jej w geście obrony."- Hahahaha uwielbiam to. Prawdziwy dowód na to, że Styles nie wytrzyma bez seksu. Hahahaha, kocham go!
Jak już zauważyłaś w tym komentarzu użyłam zbyt dużo słów uwielbiam i kocham. Ale to nie moja wina, że to jest takie świetne. Dobra, kończę już ten bezsensowny komentarz, który zaśmieca tylko miejsce.
Pozdrawiam i życzę weny <333
Ten rozdział jest taki axakhaksdhcgsyfs9fy kocham go, gdy go czytałam to aż czułam miłość pomiędzi Adą a Harrym, tak wiem to dziwne ale zawsze wczuwam się w czytanie, i nie zawsze czuje to samo gdy czytam inne fanfiction. To opowiadanie jest wyjątkowe a ty dziewczyno masz wielki talent którego nie możesz zmarnować, jestem wielką fanką twojego opowiadania i wprost codziennie wchodze na twojego bloga i sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału a gdy już jest to odprawiam swój taniec radości :P
OdpowiedzUsuńTak więc dziękuję ci że jesteś i że stworzyłaś tak świetne opowiadanie, oczywiście zajrzę na twojego nowego bloga bo jestem w 100% pewna że będzie on tak samo świetny jak pozostałe :)
Pozdrawiam i życzę weny
Do następnego :*
Słodkii.. <33
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że takie słodkie już zostaną ;D
Czekam na nn ;**
ten rozdział.. jest po prostu nie do opisania <3 po prostu go kocham, tak jak i cały blog <3 czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńB o O o S k I *.*
OdpowiedzUsuńKIEDY PRZEWIDUJESZ NEXT?
OdpowiedzUsuńmyślę że czwartek :D
UsuńJak dla mnie świetny rozdział :) nie mam żadnych zastrzeżeń! Będę tu częściej zaglądać i mam nadzieje ze kolejny rozdział będzie niebawem :> Czekam z niecierpliwością i całuję.
OdpowiedzUsuńMiło by również było gdyby ci się spodobał mój rozdział i zostawiła byś po sobie ślad w postaci szczerego komentarzu :)
http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/ pozdrawiam i życzę weny nieznajoma :*
fajnie, fajnie i slodko :D
OdpowiedzUsuńxoxo