Rozdział 21


Wystarczy tak mało, by coś stało się piękne.  Nam wystarczył park w nocy, oświetlony lampami i my. 
Leżymy na zimnej trawie, w ręku z butelkami Jack Danielsa i nic się nie liczy. Jesteśmy tylko my. I nasze szczęście, które dajemy sobie nawzajem. Nasza mała szczęśliwa rodzinka.
- Dobra teraz moja kolej. – krzyknęła Eleanor . – Któregoś dnia, byłam sama w domu i chodziłam w samej bieliźnie,  bo czekałam na moją marcheweczkę. – zaśmiała się. – I usłyszałam dzwonek do drzwi, nie ubrałam się bo myślałam że to Lou, a to był listonosz. Gdy on zaczął mnie skanować tym wzrokiem, ja łapałam buraka  i zaczęłam się śmiać. I mówię do niego, że stoi panu. On szybko teczką zakrył swoje krocze , a mi chodziło o włosa na głowie, bo tak mu śmiesznie stał. – dokończyła śmiejąc się. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.  Widzę, że nie tylko ja mam swoje zawstydzające sytuacje.
- Marchewczko teraz ty ! – krzyknęłam klaszcząc dłońmi. Oh, czekałam na tą chwile. Śmiał się jak głupi z mojej opowieści, to teraz ja wypluje sobie szczękę.
- No to jak byłem troszkę młodszy, wszedłem do pokoju rodziców, akurat w TYM momencie. Jak idiota niczego nie załapałem i spytałem się w co się bawią , bo ja też chce się z nimi pobawić. No co byli tacy szczęśliwi, ja też chciałem być szczęśliwy . – dokończył z udawanym smutkiem. Wybuchłam głośnym śmiechem, wijąc się na trawie.  Nasz kochany Lou, chciał zdobyć troszkę doświadczenia.  Od małego, był zbokiem i nim został.  To wszystko wyjaśnia.
Szliśmy przez opustoszały chodnik i śmialiśmy się z niczego.  Marchewka wisiał na moim ramieniu, a ja go obejmowałam w pasie. Szliśmy swoimi dziwnymi krokami i mamrotaliśmy nawzajem, słowa które dla nikogo nie było zrozumiałe. Przyznaje, troszkę lekko szumi mi  w głowie.  Ale tylko troszkę.
- Wiem ! – krzyknął Lou stając w miejscu. – Idziemy do klubu ! – uśmiechnęłam się szeroko na ten pomysł, spojrzeliśmy na siebie i bez żadnych słów, zaczęliśmy biec.
- Ej stop ! – krzyknął Liam, na zawołanie się zatrzymaliśmy.- Gdzie biegniecie ?
- Do Troxy ! – krzyknęłam, szykując się do dalszego biegu.
- To w drugą stronę. – odparł Harry śmiejąc się z nas. Okej, przecież wiemy, tylko chcieliśmy pobiec na około. Ciesząc się jak dzieci, dobiegliśmy do pozostałych i szliśmy już w dobrą stronę.  Po paru minutach, mój kochany lokers wziął mnie na barana.  Nie zwracaliśmy uwagi na nic, darliśmy swojego mordki. Śpiewając przeróżne piosenki, które tylko nam się przypomniały. Najczęściej nasze znajomości tekstu kończyły się od razu, ale to nam nie przeszkadzało w dalszym śpiewaniu naszych wymyślonych słów. Założę się, że nasza piosenka by zajęła pierwsze miejsce w  ‘ Największy szajs ‘ .  Po dwudziestu minutach naszej zwariowanej drogi dotarliśmy do naszego celu.  Wielki świecący napis ‘ Troxy’ dawał po oczach i czarował nasze usta w wielki uśmiech. Szykuje się niezły balecik. Minęliśmy oburzonych ludzi czekających  w kolejce i bez problemu weszliśmy do środka. Moje oczy ujrzały raj. Raj dla spragnionych dusz wielkiej biby. Wzrokiem przeczesałam całą salę, obserwując ludzi całkowicie wchłoniętych w rytm muzyki, która odbijała się głośno w moich uszach. Moja biodra bez kontroli zaczęły się kołysać do piosenki, a nogi aż rwały się na parkiet. Żeby nie marnować żadnej chwili, poszliśmy do baru, zamawiając po kolejce wódki. Znaleźliśmy swoje VIP-owskie miejsca, wypiliśmy do dna i zostawiając chłopaków, z El pognaliśmy na parkiet. Nie potrzebowałam wiele, by moje ciało znalazło rytm. Czułam jak o każdą część mojego ciało uderza bit i sprawia moje ciało w niesamowity stan. Albo to po prostu procenty.  Swoje ciało kołysałam, a w głowie nic miałam, tylko muzykę. Niczym się nie przejmowałam, nic nie miało znaczenia oprócz tego miejsca. Nie liczył się cały świat, byłam tylko ja i muzyka. Poczułam na biodrach ręce, nie obróciłam się , wystarczył tylko zapach, który mną zawładną, żeby wiedzieć kto się do mnie dokleił. Jego silne ręce, przysunęły mnie bardziej do niego, w wyniku czego nasze ciała do siebie przylegały, dopasowały się tak, jakby były stworzone tylko dla siebie.  Mruczał mi do ucha, gdy nasze ciała ocierały się o swoje w jednym rytmie.  Zamknęłam oczy i dałam się ponieść naszym ruchom i muzyce.  To jest najcudowniejsze uczucie, gdy nic się nie liczy,  tylko ja i on, bez żadnych zmartwień, bez bólu , tylko my porwani w wirze melodii. To jest świat, gdzie wszystko staje się piękniejsze, to jest beztroskie życie.  Gdy piosenka się skończyła oderwałam się od Harrego, i zostawiłam go pośród naszych przyjaciół, którzy nie wiem kiedy się tu pojawili, ale tańczyli obok nas.  Podeszłam do baru i zamówiłam sobie piwo. Weszłam na górę po schodach na mały balkon i obserwowałam co chwile biorąc łyki piwa,  grupkę moich przyjaciół. Lou i El kleją się do siebie, jakby zaraz mieli się zjeść, a reszta chłopaków wygłupiała się na parkiecie, wywijając swoje ciała w śmieszne kroki.  Czuje, ze to picie mi jutro wyjdzie tą samą drogą, którą weszło.
- Ada ?- usłyszałam za sobą melodyjny głos, butelka z piwem zamarła mi w ustach. Wszystkich się spodziewałam ale nie jej. Nie ich.
- Emily.- spojrzałam na blondynkę. – Co robisz w Nowym Jorku ?
- Uciekłam od tamtego życia, tak jak ty. – odparła stając przy mnie.
- To wy się ode mnie odsunęliście. – warknęłam ozięble.
- To ty wyruszyłaś w dwu miesięczną trasę. To jest ucieczka.  – odparła.
- Będziesz mnie teraz osądzać ? – spytałam podnosząc brew.
- Nie. Wiesz oni myślą, że zrujnowałaś sobie życie wiązać się z tą piątką.  Obwiniają ich o wszystko, bo gdy tylko pojawili się w twoim życiu, w naszym wszystko się psuję. Nie rozumieją jak oni mogli zniszczyć naszą przyjaźń.
- Ty też tak myślisz, prawda Emliy ? więc możesz skończyć z tym ‘oni ‘ i zacznij mówić my. – syknęłam.
-To prawda, nie przepadam za nimi. Za nim. Naprawdę chcesz wszystko stracić dla niego ? Rozumiem, że go darzysz jakimś uczuciem, ale myślę że to nie jest wartę. Może to jest tylko zauroczenie, a wy kiedyś przepadniecie. Ada, wiem że jesteś mądra i na pewno wiesz, że macie przed sobą całe życie. Myślisz że on zawsze przy tobie będzie ? On jest młody, jeszcze pewnie będzie chciał mieć wiele innych, a z nim odejdą twoi nowi przyjaciele. A ty zostaniesz sama, bez przyjaciół, siostry, sama załamana i krzycząc na siebie, że byłaś głupia i wszystko zaryzykowałaś, dla uczucia, które miało swój koniec, mimo swoich i jego zapewnień, mimo jego obietnic, uczucie przepadło.  To właśnie myślę, bo sama się przekonałaś, że życie nie jest proste, i nie jest piękne i nic nie trwa wiecznie.
- Dlaczego mieszasz mi w głowie ? – spytałam, ze łzami w oczach.
- Jakbyś była tego pewna, że to jest warte , nie namieszałabym ci. – powiedziała i odeszła. Zamknęłam na chwile oczy i pozwoliłam by jedna samotna łza spłynęła po moich czerwonym poliku. Miała cholerną racje.  Racje , która jest bolesna, ale jak najbardziej prawdziwa.  Jej słowa nigdy by mi nie namieszały w głowie, gdybym była tego pewna . Nie jestem! To każdy chciał usłyszeć ?. Nie  jestem kurwa pewna niczego ! Ja chciałam tylko, przez chwile być szczęśliwa. Bez żadnych kłopotów, bez myślenia co powinnam zrobić. Jeden raz chciałam tylko posłuchać serca. Chciałam tylko kilka chwil  z nim. Ale ma racje, nic nie trwa wiecznie. Moje szczęście też.  Popatrzyłam na nich. Grupka szczęśliwych osób, która zawsze będzie razem. Zawsze ze sobą.  A ty nigdy nie będziesz z nimi do końca. Wiem , głosiku , wiem. Tylko przez kilka dni, pozwoliłam mówić mojemu sercu.  Tylko przez kilka dni, pozwoliłam sobie być szczęśliwa.  Pozwoliłam sobie żyć w złudzeniach.  Zeszłam na dół i usiadłam przy barze, zamówiłam kolejkę czystej i kolejną, kolejną i kolejną, aż powoli traciłam świadomość, powoli ból odchodził. Świat coraz bardziej się kręcił , jedyne co pamiętam po ostatnim kieliszku to jego zmartwioną twarz. Czułam jak odpływam. Błagam,  już nigdy nie każcie mi  otwierać powiek !

Mój umysł wybudzał się a ja uparcie nie chciałam otwierać powiek.  Po prostu czułam na kilometr ten ból przyszywający moją głowę.  Po jakieś godzinie, zdecydowałam się wstać. Czułam jak mi głowa eksploduje. Szybko weszłam po prysznic i zmywałam  z siebie cały wieczór, który oczywiście zapamiętałam.  Ostatnia rzecz, której jestem świadoma,  to kieliszek za kieliszkiem, aż do urwania filmu. Na całe szczęście, musieli mnie znaleźć, bo jestem w pokoju hotelowym. Cisza w całym apartamencie , za którą dziękuje musi oznaczać, ze chłopaki mają próbę do przedostatniego koncertu.  Weszłam do kuchni, gdzie  na stole zobaczyłam talerzyk ze siadaniem i karteczkę.

 Dla małego pijaka. Wrócimy o 14.

Z grymasem spojrzałam na moje siadanie, które z pewnością mój organizm nie przetrawi. Zrezygnowana, z butelką wody powędrowałam do naszego pokoju. Palcem stukałam o ekran mojego telefonu. Napisać czy nie napisać.  Przecież chce poznać odpowiedź, więc napisze. Wystukałam szybko wiadomość do Emily o spotkanie za półgodziny.  Doprowadziłam mój stan wiedźmy i straszydła  do stanu normalności, przynajmniej z mojego punktu widzenie i opuściłam hotel. O tak, deszcz na dworku, idealnie dobrał się z  moim nastrojem. Czuje się jak balon  z malutką dziurą, z którego uchodzi coraz więcej powietrza, tylko że, ze mnie uchodzi szczęście.  Usiadłam w parku na ławce i czekałam na blondynkę. Po kilku minutach zjawiła się.
- Cześć. – przywitała się.
- Powiedz mi dlaczego gdy wyjechaliśmy do Nowego Jorku, się ode mnie odsunęliście ? Co oznaczał ten sms, beż żadnych innych wyjaśnień. ?
- Naprawdę nie wiesz ? Co, twój Malik ci nie powiedział ? – spytała z kpiną.
- Co do tego ma Zayn ? – spytałam zdziwiona.
- Powiedziałaś mu, prawda ? O naszym planie. – to było stwierdzenie. Słuszne stwierdzenie. Zaufałam mu i myślałam, że on chce mojego szczęście i mi pomoże uciec od Harrego. Tylko, że on też chciał mnie zatrzymać.- Więc się domyślam że tak, wykorzystał to do zemsty.
- Zemsty ?- zaśmiałam się. – Zayn nigdy by nie był zdolny do zemsty, bo wiedział że mimo wszystko krzywdząc was, skrzywdził by też mnie.
-  Jednak go to nie obchodziło.  Powiedziałaś mu, a on zadzwonił do tych ludzi w Londynie i wydał nasze miejsce. Ci co mieli trafić do klinki odwykowej, trafili ,a my wróciliśmy do domu. Ada zastanów się, komu tak naprawdę na tobie zależy, bo widzę, że sama wątpisz w nich. – jak zwykle zostawiła mnie z prawdą i odeszła. Jasne, poradzę sobie sama.  Ale ja i wy , wszyscy wiedzą, że Malik by tego nie zrobił prawda ? O mój Boże ! On to zrobił, i tylko ja o tym nie wiedziałam. Jego dziwne zachowanie, spławianie mnie. Louis nie chciał mi niczego powiedzieć, oprócz tego że ktoś krzywdzi moich bliskich osób.  Spojrzałam na telefon, już po czternastej i trzy nie odebrane połączenia od Harrego. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się w stronę hotelu. Mój balonik pękł, nie ma śladu po szczęściu.
Weszłam do apartamentu , wszyscy siedzieli w salonie. Harry zauważył mnie i podbiegł do mnie, przytulając mnie i szepcąc że się martwił. Odsunęłam się od niego i spojrzałam na Malik. Łzy momentalnie pojawiły się w moich oczach. Nie wypuszczę ich!
- Serio Zayn, zemsta ? – spytałam z udawanym śmiechem.
- Co ? – w całym salonie atmosfera się napięła tak jak ich ciała. Wszyscy wiedzieli, tylko nie ja.
- Nie rozumiem, jak mogłeś to zrobić. Człowiek który powtarzał, że zemsta jest dla słabych, właśnie się mści.
- Oni Cie zranili, należało im się ! – krzyknął.
 - A ty nie ? Mimo wszystko, jeśli ich ranisz, ja to odczuwam. Ale tu nie gadamy,  o moich uczuciach Zayn.  Rozumiem, ze cię zranili, pobili i naćpali, ale tobie przeszło po kilku dniach, a ty zmarnowałeś ich życie na kilka lat.
- Wolałabyś by dalej ćpali i w końcu się zabili  ?- syknął.
- Wolałabym żebyś mnie nie okłamywał. Jak wy wszyscy. Wiedzieliście. Ty wiedziałeś. – spojrzała się na Harrego. – i mnie okłamałeś.
- Nie chciałem byś cierpiała. – odparł.
- Ty nigdy nie chcesz bym cierpiała, a zawsze cierpię.  Okłamałeś mnie, wszyscy mnie okłamaliście i czemu kurwa wszyscy udają moich przyjaciół ? – krzyknęłam, wycofując się z pomieszczenia.
- Co ty robisz ? -  krzyknął Harry.
- Musze odpocząć. – odparłam spokojnie.
Szłam przez zatłoczone miejsce.  Mijałam ludzi którzy są szczęśliwi, ale też smutni. Zranieni. Tak jak ja. Czują zwiedzenie i ból.  Nie jestem zła, że on to im zrobił. Oczywiście, przesadził. Ale najbardziej dotknęło mnie to że wszyscy kłamali. On kłamał. Jak mam mu zaufać, jak on zawsze musi coś zrobić, bym cierpiała ? Jak mam powierzyć sekret przyjacielowi, który zaraz go wykorzysta przeciwko mnie ? Czy naprawdę, dla nich nic nie znaczę, że mimo swoich zapewnień , że nie chcą mnie ranić, to to robią, celowo ?  Czuje jakby moje życie, toczyło się w zwolnionym tępię. I jestem w nim tylko ja. Nikt nie zwraca na mnie uwagi. Nikt mi nie pomoże. Utknęłam w punkcie rozczarowania. W miejscu, gdzie nie wiem komu mam ufać.  Kręcę się i nikogo nie widzę, zostałam sama. Nie wiem, nic nie wiem. Wszyscy, którzy byli, zawiedli. Wszyscy, których kocham, nie odwzajemniają uczucia. Wszyscy, na których mogłam polegać, odeszli. Prawda niszczy wszystko. A to co wydawało się warte, straciło swoją wartość.  Czuje pustkę.  Jakby mnie jakaś otchłań wciągała, i nikt nie wyciąga ręki by mi pomóc.   Czy ja przepadam ?
- W czym mogę pani pomóc ? – spojrzałam na ładną brunetkę. 
- Proszę…- przerwałam z wahaniem. Możecie nazwać mnie głupią i tchórzem ale potrzebuje trochę czasu. – Proszę bilet  do Londynu. 
________________
Hej kociaki :*  Dodaje 21 :) Wydaje się być krótki, ale jestem z niego zadowolona :d Więc kociaki, mam nadzieje że myślicie tak samo ! :d
Zapraszam na nowego bloga :

Więc całusyy i kocham was ! < 33333

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety muszę się zgodzić, opowiadanie trzymało poziom do 5 rozdziału, potem jest już tylko gorzej...
      mam nadzieję, że się nie obrazisz ;)

      Usuń
  2. Faktycznie rozdział zawiódł. Przykro mi to mówić, bo naprawdę ubóstwiam to opowiadanie. Pozostaje mi czekać na kolejny...
    Van. x

    OdpowiedzUsuń
  3. nie żebym coś mówiła, ale JA ŻARTOWAŁAM. znam się z Olą, więc to był żart i proszę się pod niego nie podpisywać!
    według mnie nie zawiódł, bo jak może zawieźć coś takiego? Jest to dobry rozdział. poza tym skoro trzymało poziom do 5 rozdziału, to czemu czytasz dalej? dzisiaj dodała 21, więc trochę 'anonim' czyta...
    nie przejmuj się Kochana :* wiesz, że zawsze piszę Ci wszystko szczerze:) czekam na kolejny.
    xoxo A.

    OdpowiedzUsuń
  4. NIEEEEEEEEEEEEE! TYLKO NIE DO LONDYNU, MAMOO :(:( Malik zachował się źle, ale jakoś bardzo go za to nie winię, bo mało mi zależy na tych jej przyjaciołach ćpunach szczerze powiedziawszy :o wydaję mi się, że zareagowała zbyt brutalnie. Tzn no jeśli ktoś by wydał moich przyjaciół to zapewne też byłabym zła, wec w sumiee odwołuje moje słowa. HAHA. A Harry mógł jej powiedzieć to nieee. świetnie, znowu zaczyna się robić niefajnie. I ta Emily cała. Tak kurwa, bardzie jej pierdol farmazony, ale kuźwa no to jest po części prawda:c ale niee. Harry ma być z Adą i mnie to nie interere. NA ZAWSZE I KONIEC. Kocham Cię, ten rozdział i w ogóle wszystkie blogi! UDANYCH WAKACJI MISIA :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z powyższymi komentarzami rozdział nie jest już taki dobry jakie pisałaś wcześniej
    ~Chachi.
    P.S Możesz się obrazić ale ja tylko wyrażam swoją opinie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem o co chodzi, ale mi się podoba od 1 rodziału. cały czas tak samo.
    czekam na następny i mam nadzieję szczęśliwy xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabiję kiedyś Adę, no przysięgam! Znowu wyjazd do Londynu? Cholera jasna! Niech tą Emily pójdzie do piekła albo sama ją tam zaciągnę. Jaka z niej tępa świnia. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał zniszczyć szczęście Ady. Czemu w końcu nie może ustatkować się z Harrym? Wyobraź to sobie - Harry przytula Adę, która trzyma na kolanach ich dziecko. Obydwoje są szczęśliwi i mieszkają na Hawajach, z dala od wszystkich. Tadada, i co? Fajnie, nie? To może tak będzie?
    Zdenerwowałam się, że ją okłamali no, ale ta Emily... Zabić gnidę!
    Człowiek bez serca. I to niby ona jest jej prawdziwą przyjaciółką? HAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAAHAH, NEXT JOKE PLEASE. Walona gnida. Ugh.. Jestem zła.
    I teraz najważniejsze. Ten rozdział jest wyjebany w kosmos, a opowiadanie jest totalnie świetne. Takich durnych ludzi jak ja zadowala, to, że dla nas piszesz. Jesteś świetna i te opowiadanie jest cudem. Nic nie spieprzyłaś. I cieszę się, że jesteś z niego zadowolona bo ja też jestem :D
    Pozdrawiam i życzę weny <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny jak zawsze, szczerze to jak pod ostatnim rozdziałem pisałaś że już w następnym nie będzie tak kolorowo to spodziewałam się bardziej że o wszystkim dowie się siostra Ady i rozpęta się burza a tu proszę, zaskoczyłaś mnie. W sumie to podoba mi się że w jednym rozdziale Harry i Ada są razem a w drugim osobno dzięki temu opowiadanie nie jest przesłodzone i nie wiadomo czego się spodziewać w następnym, właśnie za to kocham to fanfiction :)
    Pozdrawiam i życze duuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Weszłam, zobaczyłam, przeczytałam i się zakochałam :D Widzisz już nawet rym się stworzył ;) Bo twoje opowiadanie to rytm mojego serduska ;)
    http://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie i znowu wszystko się psuje :( Już nie mogę się doczekać następnego :)
    just-you-and-one-direction.blogspot.com
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow. Świetny. czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział. Nie mogę się już doczekać kolejnego bo jestem bardzo ciekawa co planuje dziewczyna. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wooooooooooo. ale się narobiło! Malik? Zemsta? jejusiu. Szybko, następny !!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  14. http://its-a-terrible-love.blogspot.nl/ ----------> kiedy pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  15. Co wam się w tym roździale nie pasuje było słotko teras jest kwaśnie i to mi się podoba.Tszymaj tak dalej .Went życze

    OdpowiedzUsuń
  16. mi sie podoba ;d
    xoxo

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 24/ Epilog.

Rozdział 23

Rozdział 20