Rozdział 14


Podniosłam wzrok i spojrzałam w pełne bólu, zwiedzenia i odrobinę nadziej zielone tęczówki. Gdy w nie tak patrzyłam czułam, że popełniam największy błąd, odchodząc od nich.  Momentalnie w moich zaczęły pojedyncze łzy błądzić.  Odwróciłam się w stronę przyjaciół. W jednych oczach widziałam złość, a w drugich współczucie.
- Czego tu chcecie? - Warknął Jason, patrząc na Stylesa.
- Kol...
- Nie warto. - Jess przerwała Harry’emu. - Ada chcesz wyjechać? - Co za wielka spostrzegawczość. Medal proszę dla niej.
- Nie, przyszłam sobie postać na lotnisku, tak z nudów. - Odezwałam się sarkastycznie.
- Przestań. - Poprosiła błagalnym tonem.
- Dobrze wiesz, że nieprzestane, bo przecież jestem żałosną suką..
- Nie chciałam tego powiedzieć. - Szepnęła.
- Ale powiedziałaś.
- Żałuję.
- To dla mnie nic nie znaczy. Tak jak Ty. - Warknęłam.
- Ale i tak z nimi nigdzie nie jedziesz. - Przemówił szanowny Harry.
- Ty się lepiej nie odzywaj!- Warknęłam do niego.  Dosłownie. Wrzód na dupie!
- Ada! - Odwróciłam się do Sama. Wszeptał mi do ucha plan. Kiwnęłam głową na zgodę.
- Kochanie.- Emily mnie objęła. – Zrób jak ci serce podpowiada. Jakby mu nie zależało ty by Cię nie szukał. – Szepnęła mi do ucha. Zamknęłam oczy. Ale gdyby to coś zmieniło.
- Zobaczymy się w Nowym Jorku. Jutro. – Szepnęłam. Uśmiechnęłam się do reszty. Wszyscy kiwnęli i odeszli do bramek, które już były czynne. Złapałam za rączkę swoje walizki i nie zwracając uwagi na obserwujące mnie dwie pary oczu szłam do wyjścia. Podjęłam decyzję, nie mogę jej zmienić, bo on zaczął pokazywać, że mu zależy. Ja odpuściłam, on też musi.
Wyszłam z tego przeklętego budynku i zatrzymałam się w połowie drogi. Przede mną stał czarny samochód, a zaraz przed nim czerwony.  Harry’ego i Jessicy. Mam plan, muszę się jego trzymać.
- Ada, to samochód Harrego. – W jej głosie wyczułam ból.
- Wiem.- Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się do niej.
- Ja przy…
- Jadę z nim. Nie wracam tam Jess.- Oznajmiłam i wsiadłam do środka.  W środku przyglądałam się jak rozmawiają. Wiem, że zraniłam ją tym, że nie chce z nią wrócić. Ale ja teraz wiem jak ona mnie spostrzega, wiem, co o mnie myśli i nie potrafię tak po prostu o tym zapomnieć. Chce to naprawić, ale gdy ją widzę te słowa odbijają mi się echem w głowie. To są słowa, które zmieniły wszystko.
Harry wsiadł do samochodu i od razu ruszył, wymijając Jessice, która patrzyła na nas ze łzami w oczach.
- O co się pokłóciliście? – Spytał. Czy on nie może wytrzymać w ciszy? Nie mam nastroju na gadanie Styles. Nie z tobą, i na pewno nie o tym.
- O nic. – Szepnęłam.  Wywrócił oczami. Ale i tak się nie podasz Styles puki się nie dowiesz, czyż nie?
- Co cię tak zdenerwowało? – Oh, oczywiście, że tak.
- Bo cię kurwa pocałowała! – Krzyknęłam, za chwile tego żałując. – Kurwa! – Szepnęłam pod nosem. Spojrzałam w bok na Harry’ego, który sobie rechotał. Serio? To jest takie kurwa śmieszne? – I z czego ryjesz ten łeb? – Syknęłam podirytowana.
- Jesteś zazdrosna. – Stwierdził z wielką dumą.
- Nie jestem!  - Szybko zaprzeczyłam. To nie jest zazdrość, to jest tylko wkurwienie.  No, bo jakim prawem ona go pocałowała skoro on jest mój.  Wróć, wcale sobie tak nie pomyślałam. Wyjaśniam, nie jestem zazdrosna. Naprawdę!
- Ale ona mnie pocałowała, wiesz z jęz…
- Jak się nie zamkniesz to przysięgam coś Ci zrobię. – Warknęłam. – I jej..- Dodałam pod nosem. Widocznie to usłyszał gdyż jego uśmieszek nie znikał. Bawi go to. Super! Huhu Haruś jest szczęśliwy. Jeeej!
- Widzisz!- Zaczął się ze mną drażnić. – Wiesz, zazdrość o czymś świadczy. – Podniosłam jedną brew. – Że ci zależy.
- To, co, że mi zależy skoro to niczego nie zmienia. – Dodałam spokojnie. Harry gwałtownie skręcił w bok i zatrzymał się na poboczu. Wiedziałam, że zaraz wybuchnie, z całej siły ściskał ręce na kierownicy.
- Mam tego kurwa dość! –Wrzasnął.- Mam dość twojego zachowania. Jesteś zazdrosna i się na mnie wkurwiasz za to, że pocałowała mnie twoja siostra, w ogóle nie biorąc pod uwagę faktu, że ją odrzuciłem, później przyznajesz mi rację, że ci zależy, ale mówisz, że to niczego nie zmienia. Myślisz, że to wszystko mnie bawi? To jest dla mnie tak samo trudne. Bo mi też zależy, ale ty ciągle z tym walczysz.
- Nie rozumiesz, że wszystko stracę! – Krzyknęłam i wyszłam ze samochodu. Uspokój się, to nie boli. Wcale mi się płakać nie chce. Nie możesz płakać! Choć on mi mówi, że mu zależy, on musi odpuścić..
- Ada zobacz, co dzisiaj się stało. – Zaczął spokojnie. -  Wybrałaś dzisiaj mnie, zamiast Jessicy, wsiadając do mojego samochodu, pokazałaś jej, że nie chcesz jej znać. Twoi przyjaciele, zamiast walczyć byś poleciała z nimi, odpuścili. Zostawili Cię tu dobrze wiedząc, że nie pozwolę Ci odejść. I ty mi mówisz, że jak będziesz ze mną to stracisz wszystko? Ada, mi się wydaje, że już straciłaś. Zostawili Cię tu, tylko ja zostałem.
- Da się to naprawić …- szepnęłam. A jego oczach widziałam wzrastającą złość.
- Co chcesz naprawić? – Podniósł ton. -  Powiedzieć swoim przyjaciołom, żeby zaczęło im bardziej na tobie zależeć? Czy może cofnąć czas by nie pokłócić się z Jessicą?
- To wszystko przez Ciebie! Gdybyś odpuścił nie stałam bym się zazdrosna i gdybyś nie zjawił się na tym lotnisku byłabym już daleko z stąd! – Krzyknęłam.
- Więc wolisz być z fałszywymi przyjaciółmi, niż ze mną? Dobra może na początku, nie zachowywałem się dobrze. Może kurwa chciałem Ci udowodnić, że i tak pójdziesz drugi raz ze mną do łóżka. Może byłem kretynem, bo chciałem to udowodnić, bo ciągle powtarzałaś byłam pijana i to, dlatego. Udowodniłem i mogłem sobie odejść. Zapomnieć o tobie i twoje siostrze. Ale nie kurwa, ty musisz być inna, ty musisz być wyjątkowa.  I nie mogłem sobie odpuścić. I kurwa musiałem się w tobie zakochać! -  wykrzyczał.
- Jasne, zaliczyłeś dwie siostry i kurwa udowodniłeś każdemu, że jestem łatwa, więc już możesz wypierdalać. – Wrzasnęłam. Odwróciłam się i schowałam twarz w rękach. Usłyszałam jego śmiech.
- Nie wierze.  – Mówił przez śmiech. Odwróciłam się do niego, a on przestał się śmiać. – Ja ci powiedziałem, że Cię kocham, a ty wkurwiasz się za to, co było wcześniej.
- Bo dla mnie ta noc coś znaczyła, a dla ciebie była tylko udowodnieniem.  Masz rację, byłeś dupkiem i nadal nim jesteś. – Wyminęłam go i chciałam otworzyć drzwi. Zatrzasnął mi je przed nosem.
- Może jestem dupkiem. Ale ty jesteś tchórzem!  Uciekasz od uczuć i nie chce się do nich przyznać. – Odsunął rękę i obszedł samochód by za chwile do niego wejść.  Przegryzłam wargę i też weszłam. Wbiłam się w fotel, gdy ruszył z piskiem. Czy każdy teraz kurwa musi przechodzi ze mną moment prawdy?  Masz rację Styles, jestem pieprzonym tchórzem. Hipokrytką i najgorszą łajzą.  Gdy powiedział, że mnie kocha, moje serce nagle odżyło, biło jak szalone. Miałam wrażenie, że tańczy taniec szczęścia.  Ale ja kurwa musiałam wszystko popsuć. Pieprzona duma!
Jechaliśmy w całkowitej ciszy.  Nie miałam odwagi się odezwać. Jestem idiotką. Ciągle się zastanawiam, dlaczego nie mogę znaleźć szczęścia. A prawda jest taka, że to ja od niego uciekam. Sama sobie nie pozwalam być szczęśliwa.  Nikt nie zrozumie tego, co czuję. Wszyscy możecie sobie myśleć, że powinnam z nim być. Że będę z nim i wszystko się ułoży. Że wszyscy mi to wybaczą. Ale nikt nie zna ich, nikt nie wie, że to jest niewybaczalne.  Nikt nie rozumie, że on może mnie zostawić, a wtedy zostanę z niczym. Stracę jedyną osobę, dla której żyłam. I myślałam, że on dla mnie też. Teraz pokłóciłam się z Jess, ale kiedyś może, choć da się trochę wrócić tego, co było.  To jest bardzo trudne.  Kurwa czuję jak moje serce płonie.
Zajechaliśmy po chłopaków, a później na lotnisko. Podróż minęła w atmosferze pogrzebowej.  Nigdy nie widziałam, żeby ta piątka była tak przygnębiona, ale to raczej przez nas, ten nastrój się udzielił.  Nie odzywaliśmy się do siebie z Stylesem ani słowem, jedynie posyłaliśmy sobie spojrzenia, gdy siedzieliśmy na dwóch końcach kabiny. On siedział z Louisem, który z całych sił próbował wywołać jeden, nieszczery uśmiech u Harry’ego, cóż wywołał u niego coraz większe poirytowanie.  Ja siedziałam z Zaynem, który obiecał pokazać mi piosenkę, którą napisał przez ostatnie dnie. Nic więcej się nie działo, oprócz głośniej wymiany zdań moich i Louisa. A raczej jego, gdyż ciągle na mnie krzyczał, że jestem największą kretynką i czy wiem, co ja wyprawiam? Tak kurwa wiem to dobrze. Popełniam największy błąd życia, ale kurwa coś mnie blokuję, przeszkadza mi brak pewności do jego uczuć.  Ale on też tego nie rozumie, i wydaję się dla niego to łatwe. Dla Louisa to kochacie się to macie być razem. Ale są takie przypadki dość często, że wiele osób są w sobie zakochani, a nie mogą być razem. I my jesteśmy jednym z tych pieprzonych przypadków!
***
Siedzieliśmy w apartamencie w kuchni i czekaliśmy na siadanie, które przyrządza nam Liam. To jest złoty chłopak, naprawdę bez niego chłopaki by nie dali rady.  To takie słodkie fajtłapy.  Siedziałam w tym przypadku na nieszczęście naprzeciwko Styles, a obok niego Louis.  Czułam na sobie ich, aż palące spojrzenia. Spojrzałam na nich obydwu i co jest przerażające nawet nie mrugnęli.  Przeniosłam swoje paczadła na Liama, ale nadal czułam ich spojrzenia. Przyrzekam, to jest coraz bardziej wkurwiające.  Zaraz im kurwa wydłubie oczy widelcem i usmażę sobie ich na patelni. Tak dla efektu.
Nie wytrzymałam, zerwałam się z krzesła i już miałam wychodzić, ale zatrzymał mnie głos jednego z paczodaja.
- Jesteś tchórzem! – Oznajmił pewnie. Wiele razy to słyszałam, przykro mi, ale twoje newsy są nie świeże.
- O co ci chodzi, Louis? -  Odparłam spokojnie. Oni za chuja chcą mnie wyprowadzić z równowagi.
- O to, że gdy tylko napotykasz przeszkody, uciekasz. Nawet nie chcesz walczyć. To jest zwykłe tchórzostwo. – Dodał poważnym tonem. W jego oczach widziałam błysk, knuł coś.  Nie mogę dać się sprowokować. I wcale mi nie pomaga w tym Stylesa jak i reszty przeszywające spojrzenia.
- O czym teraz rozmawiamy, Louis? – Mój spokój w głosie był zadziwiający. Zmrużył oczy i wpatrywał się we mnie. Uśmiechnęłam się do niego.
- Właśnie, bo nic z tego nie rozumiem. – Wtrącił się Niall. Louis spojrzał na każdego z lekkim zakłopotaniem.
- O jedzeniu. -  Powiedział nie pewnie, drapiąc się po głowie. Ktoś tu przegrał we własnej grze.
- O jedzeniu.- Powtórzyłam. – Więc jestem tchórzem, bo uciekam od jedzenia? – Spytałam podnosząc brew.
- Tak. Bo gdy zobaczyłaś na talerzu groszek. A Harry mi powiedział, że nie lubisz groszku. To chciałaś uciec. Jeśli pokonasz tą przeszkodę, zrozumiesz, że czeka Cię tylko coś bardziej lepszego.  Nie tchórz tylko pokonaj przeszkody. Nie wiesz jak to Ci pomogę. – Wziął od Liama talerz z jedzeniem, podszedł do mnie.  Ręką wziął garstkę groszku, który leżał na jakimś mięsie i zaczął nim rzucać w Zayna.
- Co ty kurwa robisz? – Wrzasnął Malik.
- Jak to, co? Likwiduje przeszkodę. – Oznajmił z wielkim spokojem, i dalej w niego rzucał.  Zmrużyłam oczy i spojrzałam na Harry’ego, który uważnie mi się przyglądał.  Coś tu nie gra. Ustalili sobie jakąś grę, w której ja biorę udział, choć nie chce i z poziomu likwidowania przeszkód bierze w niej udział Zayn.  Tylko, dlaczego on? No i skąd oni wiedzą, że nie lubię groszku?
- I skończone! – Krzyknął uradowany. -  Widzisz, jakie to łatwe. Teraz możesz się cieszyć i żreć.  – Kiedy chciałam usiąść na swoim krześle on zawinął mi z pod nosa talerz.  Z niedowierzaniem patrzyłam jak mój talerz bez przeszkód stawia obok Stylesa.  Uśmiechnął się i ręką odsunął mi krzesło. Pokręciłam głową i usiadłam na tym krześle, które zdecydowanie było za blisko Jego. Nawet nie minęła minuta, a już zdążyłam poczuć jego zapach. Chyba wiadro perfum na siebie wylał.  
- Czujesz ten zapach? – Przemówił znów Louis. Spojrzałam na niego z pod łba. – Pragniesz go. Chcesz go znowu poczuć.  Mieć go w buzi. – Przysięgam, że zaraz mu coś zrobię. – Jest ci dobrze, gdy go masz w sobie, prawda? – Zakrztusiłam się jedzeniem.  O nie, znaleźli sobie zabawę. Szkoda, że taką wkurwiającą.
- Czy ma nadal rozmawiamy o jedzeniu? – Spytałam z lekkim uśmiechem.  No dobra, może to jest trochę śmieszne, bo kto po takim tępym Stylesie i marchewce by się tego spodziewał? Widocznie za krótko ich znam, bo reszty to w ogóle nie dziwi. Siedzą i rechoczą, beż żadnej świadomość ze ta rozmowa ma drugie dno.
- Oczywiście. A coś jeszcze bardziej Cię podnieca, niż kurczak?- Poruszał śmiesznie brwiami. Harry oparł swoją rękę na moim siedzeniu, przez co intensywność jego zapachu się wzmocniła, drażniąc mój nos i rozpraszając umysł. Dlaczego on musi mieć najładniejsze perfumy na świecie?
- Nie, nikt nie dorównuje jedzeniu. Same słabiaki. – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, gdy kątem oka zobaczyłam, że ta odpowiedzieć nie przypadła Stylesowi do gustu. Co za biedactwo. Ale jak gramy to gramy.
- Niektóre osoby to zabolało. – Odezwał się Lou z smutną minką.
- Bo miało. – Uśmiechnęłam się wrednie.
- Jesteś wredna. Już nigdy nie dostaniesz… kurczaka! – Oburzył się. Stał i podszedł do Harrego, złapał go za rękę i razem wyszli.  Styles, ale z ciebie fajny kurczak.! Kukuku wypierdalaj borsuku!
- Dlaczego zabrał Harry’ego, a nie kurczaka? – Odezwał się Niall.
- Bo to Louis i jego nie zrozumiesz. – Przemówił Zayn.
- I to wszystko wyjaśnia. – Dokończył Liam.
- I mamy więcej kurczaka! – Krzyknął uradowany Niall.
****
Tego dnia, chłopaki już nie mieli wolnego. Rano się nie wyspałam, bo zrobili pobudkę o 9 godzinie. Kto normalny wstaje o tej porze w wakacje? Ale my nie możemy pospać, bo mają próbę przed koncertem w Nowym Jorku. Tak jesteśmy tu już drugi dzień. A Styles jak mi obiecał, że nie pozwoli mi odejść, tak nie odchodzę. Jak nie on, to inni są ciągle przy mnie i nawet nie mam, kiedy się wymknąć do przyjaciół. A nie chce być skazana z nimi na dwa miesiące. Bo wiem, ze będzie trudno mi się później z nimi rozstać. I Harry, z każdym dniem jest coraz gorzej. Już nie wytrzymuje, a moja świadomość powoli ucieka.
Siedziałam sobie na wygodnym fotelu i czekałam, aż chłopki skończą przerwę. Jak się rzucili na bufet to wątpię, żeby coś z niego zostało, dodatku z zdolnościami Nialla do pochłaniania wszystkiego.  Więc stwierdzam, że chłopaki wrócą wkurwieni, bo nadal będę głodni, no oprócz zadowolonego blondyna z zapasami w kieszeniach.  On jest taki słodki.
Wstałam i udałam się do studia. Myślałam, że nikogo tam nie będzie, ale pomieszczenie nie było puste.  Usiadałam na fotelu przed tym całym sprzętem i patrzyłam jak Harry odwrócony do mnie plecami gra na gitarze.  Przestałam oddychać, gdy usłyszałam jego głos. Zaczął śpiewać.
Klik
W oczach momentalnie pojawiły mi się łzy. Nie wiem czy ta piosenka, jest o mnie czy o kimś innym, ale jest piękna.  Gdy słyszałam jego głos, byłam przez chwile pewna, że nie mogę mu pozwolić odejść.  Czuje, że chce…
- Piękna, prawda?- Podskoczyłam na głos Louisa przy uchu.
- Piękna. – Szepnęłam wciąż wpatrując się w Harrego.
- Więc, nie pozwól mu odejść. – Szepnął. Odwróciłam do niego. -  Będę teraz twoim wkurwiającym głosikiem, który zawsze jest w naszych głowach.
- Jesteś jeszcze gorszy niż on, bo bardziej wkurwiający. – Wyminęłam go i wyszłam. Chciałam wyjść na dwór by zapalić, ale ochroniarz nie chciał mnie wypuścić, bo dostał polecenie od Harry’ego Stylesa by nie wypuszczał o tej pyskatej osóbki i pokazał na mnie.   Zacznijmy od tego, że ja nie jestem pyskata!.  Ja pyskata? Nie proszę was. Ja po prostu nie daje sobie dmuchać w kasze. Otworzyłam okno i się przez nie wychyliłam. Wyjęłam z kieszeni paczkę i z niej jednego papierosa. Odpaliłam. Znowu palę, bo nie wiem, co mam zrobić, jak sobie poradzić. Teraz, w tym momencie pokusa zaryzykowania dla Harry’ego jest coraz większa.
- Kochasz go! – Coś mi szepnęło do ucha. Odwróciłam się i zobaczyłam uciekającego Louisa.  Taa jasne.
- Widzę cię! – Krzyknęłam za nim.
Kolejne godziny prób i odpoczynku minęły na wygłupach chłopaków, a u mnie na myśleniu i chęci podejścia do Harrego i powiedzieć mu, że boję się, ale zaryzykuje.  Ale jak zwykle stchórzyłam.  Koncert opuściłam po pierwsze piosence. Nie wytrzymałam, gdy ciągle śpiewał i patrzył się na mnie.  Nie wytrzymałam tego bólu, bo on mi uświadamia, że jak coś teraz nie zrobię, to stracę bardzo dużo. Stracę szczęście, którym jest on. Tylko ta pieprzona przeszkoda musi stać mi na drodze. Było ich zbyt wiele, dlatego straciłam siłę by pokonać kolejne, te największe i prowadzące do szczęścia.
Leżałam na łóżku i zastanawiałam się czy to wszystko ma jakiś sens. Czy naprawdę mam szansę zaryzykować o szczęście, czy tyko po to by znów życie mogło mnie pokonać, i pokazać, że nigdy w życiu nie znajdę właściwej drogi, a moje życie jest bez wartościowe.   Może to kolejna pułapka życia, które tym razem zakończy wszystko. Ale moje przemyślenia przerwało mi pukanie.
- Proszę. –Krzyknęłam, a zaraz w drzwiach stał Liam.
- Mogę wejść?- Uśmiechnął się. Kiwnęłam głową na tak. Zamknął za sobą drzwi i za chwile leżał już obok mnie.
- Coś się stało? Zauważyłem, że wyszłaś z koncertu. – Spytał zasmucony? Tak, moja bezczelna, bezduszna osoba nie pomyślała, że może im się zrobić z tego powodu smutno.  Może ich piosenki są świetne, naprawdę tak uważam i nigdy nie chciałam by pomyśleli, że mi się nie podobają.
- Liam nie wyszłam, dlatego, że mi się nie podobają wasze piosenki. Są świetne i z przyjemnością słuchałam jak jej śpiewaliście, ale musiałam coś przemyśleć. Myślisz, że dla miłości jest warto wszystko zaryzykować? – Spytałam.
- Jeśli na prawdę kocha się tą osobę i jest tego warta to tak.
- A skąd mamy wiedzieć, że ta osoba jest tego warta?
- Jeśli ta osoba Cię uszczęśliwia, czujesz, że ona jest wszystkim, że nie potrzebujesz nikogo, ani niczego oprócz jej by być szczęśliwym. Wtedy, gdy życie bez tej osoby jest dla ciebie nic nie warte.
- A co jeśli ta osoba później odejdzie? Zaryzykujemy i będziemy szczęśliwi i ta osoba też uważała to za coś najważniejszego, ale to uczucie się później u niej wypaliło i odejdzie. A my zostaniemy sami, czy to jest warte?
- Ada nie wiem, o kim mówisz. Ale jeśli naprawdę go kochasz i wiesz, że on cię kocha, zaryzykuj. Bo będziesz szczęśliwa, nawet, jeśli później wam nie wyjdzie, to i tak nie będziesz żałowała, że zaryzykowałaś, bo dzięki niemu przeżyjesz najcudowniejsze chwile.  A jakbyś się podałabyś ciągle cierpiała i zadawała sobie pytania jakby było gdyby? Warto jest ryzykować dla miłości. Bo to jest najlepsze, co może cię spotkać.
- Dziękuje Liam, pomogłeś mi! – Uśmiechnęłam się do niego.
- Polecam się na przyszłość. – Odwzajemnił uśmiech i wstał. – Ada? – Zatrzymał się w drzwiach.
- No?
- Wierze w Ciebie. – Powiedział i znikł. Więc teraz ja musze uwierzyć w siebie. Że dam radę, walczyć o swoje szczęście. Musze przestać dbać o innych, a zacząć walczyć o swoje życie.  A tym życiem jest Harry.  Wstałam i podbiegłam do drzwi. Szybko przemierzyłam cały korytarz już miałam otwierać drzwi do jego pokoju, ale zatrzymał mnie jego głos. A raczej słowa.
- Kochanie, możesz do mnie przyjść.? Jestem taki samotny, potrzebuje pocieszenia…- stałam tam jak idiotka i płakałam. A ja kretynka chciałam zaryzykować dla niego. Który dzwoni sobie po jakąś dziwkę. Nie wierze, nie wierzę, że byłam taka głupia i chciałam mu zaufać.  Wytarłam mokre policzki i zawróciłam do pokoju.  Po drodze minęła Louisa, który tak samo jak ten dupek gadał przez telefon. Kolejny pieprzony lowelas.  „ Jasne, skarbie już pędzę do ciebie i Cię pocieszę...”  Może jeszcze będę się pieprzyć z tą samą dziwką? Nie chce go słuchać, olałam go. Na jeden wieczór za dużo słyszałam i to mi starczyło. I to wszystko przekreśliło.


 _____________
To już 14 rozdział!  Miałam dodać ten rozdział trochę później, ale za to, że tak długo czekaliście na ostatni rozdział, chciałam wam to teraz wynagrodzić: D
No i chyba nie myśleliście, że w tym rozdziale nasz Haruś i Adusia będę razem, i wszystko będzie cacy, no nie? No na razie się tego nie spodziewajcie, ale miedzy tą dwójką będzie teraz gorąco, dosłownie! ( Skojarz to!) Jeśli ktoś teraz narzeka na brak Zayna i akcji między nim a Adą, to mam pocieszenie! W następnym rozdziale będzie go dużo, i będzie dużo się między tą dwójką działo.  I zazdrosny Harry!
I chciałam powiedzieć, że mam w planach zrobić wielki powrót jakże cudownego i zboczonego dupka Stylesa!
Całuje i pozdrawiaam Aleksa ! :*
Och wy moje wariaty dziękuję za każdy komentarz , to dla mnie skarb!!!!!
Buziaaaaaaakiii wariaty :********

Komentarze

  1. Awww. Boskie. Nie no nie wierze Ada myśli ze Hazza gadał z jakaś dziwka, a on tylko rozmawiał z swoim Louisem. Czekam na nn<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. co ile będziesz dodawała, Kochana? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste!!!!!!!!!!!! Najlepsze opowiadanie o one direction jakie czytałam!!!!!!!! Uwielbiam je <3!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Jest bardzo ciekawie i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niee, akurat w takim momencie musiała przyjść do mego :(((

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha ja jebie... louis to dziwka staylesa haha :-) jezu... jamjestem taka uradowana jak dodajesz rozdzialy ze skacze ze szczescia. Bardzo mi sie podoba to ze nie sa od razu szczesliwa para :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie wierzę, że to zrobiłaś! Przecież on rozmawiał przez ten telefon z Louisem. Kurde, kurde, kurde! A ja już myślałam, że będą razem i w ogóle. Zniszczyłaś moje marzenia, ale i tak Ci wybaczam bo za bardzo Cię kocham :))
    Nie wiem czy to w ogóle potrzebne, abym mówiła (pisała) Ci, że ten rozdział jest ZAJEBISTY, bo to oczywiste, prawda?
    Już nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. Kurde, znowu będzie akcja z Zaynem (mam nadzieję, że pikantna ) i powróci Pan Harry Zboczony Dupek Styles. Czuję, że przygotowałaś nam pełne wrażeń rozdziały.
    Muszę wziąć od Ciebie receptę na zajebistość, bo Ty normalnie ociekasz zajebistością.
    Ada zadała ból dla Jess, kiedy wybrała Harry'ego zamiast niej, ale moim zdaniem to dobrze. Powinna się nauczyć, że nawet pod wpływem chwili nie można mówić takich okropnych rzeczy na swoją własną rodzoną siostrę. To nieodpowiednie. Mam nadzieję, że w końcu odwali się od Styles (oczywiście mam na myśli Jess).
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. no i jak mogłaś ?! :D haha fajnie , że ona obydwóch nazwała dziwkami :] do nn <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki wyjebany w kosmos rozdział .! =D
    Ta fascynująca scena przed i w trakcie posiłku mnie rozwaliła . Miałam takiego smajla na buzi, że ja pierdole.
    Louis sumieniem Ady <3 h3h3h3 boskie :D
    Tylko ciekawi mnie czy to słodzenie pod koniec było podstępem ? Specjalnie, aby Ada wpadła deprechę .? Nie wiem, nie wiem. Możliwe.. Ale nie wiem .
    Co do mówki ; skojarzyłam ! Zayn i Ada *u* no i Harry dupek powróci .! Jej <3 na dodatek zazdrosny ! Nie mogę się doczekać ;D czekam z nidcierpiwością na nowy ! Będzie gorąco ! :D
    + przez kolejne 2 tygodnie mnie nie będzie i nie bd miała dostępu do netu i nie bd mogła Ci komentować i czytać. Ale pamiętaj - ja ciągle jestem Twoją fanką.
    No ale mam nadzieje, że dodasz nn w weekend ;d

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam myślę że Harry mówił tak przez telefon do Lou xD <3
    Zajebiaszczy rozdział. Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, mówię to teraz najszczerzej ! TO NAJLEPSZY ROZDZIAŁ JAKI NAPISAŁAŚ NA TYM BLOGU ! <3. Serio, rozmowa Harrego z Adą w samochodzie, coś pięknego, to było takie realistyczne, taka naturalna a zarazem trudna konwersacja.
    A do tego Lou jako głosik Ady. Piosenka Hazzy oraz gadka Liama. NO, żesz kurwa - przepraszam - zajebisty rozdział !
    Chcę NASTĘPNY kochana ; *
    Pozdrawiam.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  12. HAHAHAHA O LOOOOOL HAHAHAHAHA. Coś mi się kurwa zdaję, że Harry dzwonił do Louisa! Hahahaha kurwa serio się nie kapła? Szok :D najlepsze zdanie: ' Huhu Haruś jest szczęśliwy. Jeeej!' sram ze śmiechu hahahaha kurwa kocham cie na maksa <3 Rozdział zajebisty bożee jak ja kocham to opowiadanie z całego serca, ja pierdolee :o szokszokszok. Uzalezniłam się! Ah tytyty niedobra! Kurwa no niech ona zaryzykuje do chujaa! Mamoooo, czekam na ten moment, aż wpadnie do jego pokoju i powie ze go kocha albo coś w ten deseń <3 liczę tez na jakieś erotic scene ale zobaczymy :D kurwa a ta konwersacja przy śniadaniu to mnie zabiła na maksa ja pierdole :o "- Czujesz ten zapach ? – przemówił znów Louis. Spojrzałam na niego z pod łba. – Pragniesz go. Chcesz go znowu poczuć. Mieć go w buzi . – przysięgam że zaraz mu coś zrobię. – Jest ci dobrze gdy go masz w sobie, prawda ?" ten louis jest tak popierdolony, że gorzej ode mnie hahaha. Uśmiałam się strasznie przy tym rozdziale serio, oni są tacy cudowni! mamusiuu. A Nialla to bym kuźwa wyściskała <3 jejjjjj czekam na kolejny no co mogę powiedziec :D lovlovlovlov :*:*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 24/ Epilog.

Rozdział 23

Rozdział 20