Biegłam ile
miałam sił w nogach. Choć już dawno odmawiały mi posłuszeństwa. Brakowało mi
już oddechu, a gardło niesamowicie kuło z bólu, a chwilami przed oczami miałam
ciemność. Nie mam już siły, a on nadal za mną biegnie i jak na moje oko mnie
dogania.
Boże, daj mi
siłę. Muszę mu uciec.
Wzrokiem
odnalazłam przystanek autobusowy i szybko skierowałam się w jego stronę. Cała
zdyszana wleciałam do autobusu, który zaraz po moim wejściu zamknął drzwi i
odjechał. Udało się!
Nigdy nie
chciałam uciekać. Ucieczka dla mnie to słabość. Zawsze zmagałam się ze swoim
problemami, choć zawsze przegrywałam. Ale wtedy walczyłam o swoje życie, a dziś
walczę o ich. Ich życie jest cenniejsze, niż moje. Dlatego tą walkę wygram, a
oni będę szczęśliwi. Nie będą gnić w więzieniu, a ja będę szczęśliwa z ich
powodu.
Pokonam
każdą przeciwność, by dojść do tego celu. Pokonam to zjebane życie, za nim mnie
znokautuje.
Ich
szczęście, za moje. Myślę, że to sprawiedliwy układ z życiem.
Wysiadłam na
ostatnim przystanku. Ciągle dzwoniący telefon wyrzuciłam do śmietnika. Wzięłam
kilka głębokich oddechów, rozejrzałam się po okolicy. Zdziwiłam się, gdy
zobaczyłam cmentarz. Ten, który tak dobrze znałam.
- Cześć
Alan. – Usiadłam na ławce przy jego grobie. – Dawno mnie tu nie było. Przez te
dwa miesiące siłowałam się sama ze sobą, żeby tu przyjść. Ale nie umiałam,
brakowało mi tej odwagi. Nie potrafię,
wybaczyć sobie tego, co zrobiłam. Jak mogłam z nim być? Pewnie byś powiedział,
że to nieświadomie, ale to mnie nie usprawiedliwia. Zaufałam, a nawet
pokochałam chłopaka, który ci to zrobił. Tak kochałam go, nigdy tak mocno jak
Ciebie, ale jego oczy, które wydawały się twoimi, uśmiech, który tak bardzo
przypominał twój, jego cechy, które posiadałeś sprawiły, że mu zaufałam, był
twoim podobieństwem, choć nigdy tak idealnym jak ty. A teraz… nie mogę się
pogodzić z tym, że mimo to, byłam w stanie z nim być, z mordercą mojej miłości.
Zawiodłam cię Alan, przepraszam, tak bardzo przepraszam. Na pewno, gdy patrzysz
na mnie z góry, się mną brzydzisz. Widzisz, że nie jestem tą samą dziewczyną,
którą pokochałeś. Dzisiaj… alkohol, papierosy, imprezy. Nigdy taka nie byłam,
ale robię to wszystko, by, choć na chwile zapomnieć o bólu. Żeby na chwile
pogodzić się z twoim odejściem i poczuć, że żyje. Ale prawda jest tylko jedna.
Nigdy z tym się nie pogodzę. Z tym, że Cię
zawiodłam i znów to zrobię. Proszę Cię wybacz mi, to, co teraz zrobię. Wybacz,
że do niego wrócę. Możesz mnie
znienawidzić, ale to też jakieś uczucie, nie? Kurwa, jak ja bardzo za tobą
tęsknie. Za…
- Ada? –
Przerażona odwróciłam się.
- Emily, co
ty tu robisz?- Odetchnęłam z ulgą na widok przyjaciółki.
- Ten Harry,
powiedział mi, że uciekłaś i prosiłbym pomogła Cię szukać. Tak domyślałam się,
że tu Cię znajdę, bo…
-
Powiedziałaś mu, że tu mogę być? – Przerwałam jej.
Błagam
powiedz nie, on wszystko zepsuje! Ja musze teraz iść do Toma. Błagam, chce
tylko usłyszeć nie.
- Przyjechał
tu ze mną. Ale poprosiłam go, żeby dał mi z tobą porozmawiać. Ada, dlaczego uciekłaś?
– Patrzyłam na nią z przerażeniem. On nie może tu być, przecież tak daleko
zaszłam.
- Emily,
posłuchaj mnie to ważne. Tom zgodził się im pomóc, ale muszę do niego teraz
iść, żeby ich wyciągnął, a Harry mi w tym przeszkadza. Nie wiem, zagadaj go, a ja dopilnuję, że
jeszcze dziś wrócą do domów. Tylko błagam, pomóż mi. Idź do niego, a ja muszę
już iść. – Poprosiłam ją.
Wiem,
skłamałam, ale musiałam. Nikt nie może się o tym warunku dowiedzieć. Bo mi nie
pozwolą. Nikt w życiu się o tym nie dowie.
Może się zdziwią, że do niego wróciłam, ale nie wybaczyliby sobie, że to
przez nich. Że przez nich cierpię. Ale właśnie chodzi o to, że nie cierpi przez
nich, to dzięki im jestem szczęśliwa.
- To chyba
nie będzie takie proste. – Pokazała na Stylesa, który był już prawie przy nas.
Zajebiście!
Zabijcie mnie!
Stał i z
błyskawicami w oczach się na mnie patrzył. Pierwsze, co pomyślałam to kolejna
ucieczka. Lecz po ostatniej, nawet nie mam siły by szybko iść, a co dopiero
biec. Takiego wysiłku jeszcze nigdy nie przeżyłam. Choć to były jedyne rozsądne wyjście z tej
sytuacji, bo Styles, aż kipiał złością.
Jeśli ja bym miała kogoś szukać pół dnia? To bym go olała.
- Do
samochodu! – Warknął przez zęby. Podniosłam jedną brew i patrzyłam na niego jak
na idiotę. Nie będzie mi rozkazywał, już wole wrócić pieszo niż z nim.
- Ada, on
jest nieźle wkurwiony. Możecie się kłócić, ale nie na cmentarzu. Chodź.-
Szepnęła do mnie i złapała mnie za rękę.
Ze względu
na nią, weszłam do tego samochodu. Przez
całą drogę panowała wielka cisza. Styles z pewnością się uspokajał, Emily wpatrywała
się w krajobraz za szybą, a ja próbowałam wymyśleć jak mogę spotkać się z
Tomem, gdy po tej akcji z pewnością będzie mi trudno wyjść z domu. Musze
spotkać się z nim jutro, by wszystko załatwił za nim zapadnie na nich wyrok.
Dzisiaj jest środa, a rozprawa jest w piątek. Jest mało czasu, mam nadzieję, że
ten cwel zdąży. Tak, wrócę do niego. Mogłabym poprosić Emily, żeby mu
przekazała, ale wtedy by się dowiedziała prawdy, a tego nie może wiedzieć, nie
pozwoliłaby mi na to. A ja muszę to zrobić.
Mam inne wyjście?
Jak dla mnie, nie.
Gdy
odwieźliśmy moją słodką blondynę myślałam, że wrócimy do domu. A on zaparkował
samochód na parkingu, gdzie można było słyszeć głośną muzykę. Nie mam ochoty na
zabawy Styles!
- Serio, klub?-
Spytałam zirytowana, gdy minęliśmy ochroniarza i bez żadnego trudu weszliśmy do
środka. Widać, kto tu często gości, ma większe znajomości, niż ja. Chociaż jest
sławny, może, dlatego. Ja bez kolejki nie mogę wejść, choć też tu często bywam.
Niesprawiedliwość
na tym świecie jest!
Znalazłam
wolną kanapę, a Styles poszedł do baru. Nie miałam zamiaru pić, nie w jego
obecnością. Już raz zrobiłam ten błąd i już dziękuję. Nigdy więcej. Zdziwiłam się, gdy wrócił z piwem i jakimś
drinkiem. Czy ona zamierza mnie upić? Niedoczekanie twoje Styles!
- Chciałem
Ci kupić piwo, ale Nick powiedział, że nie lubisz i zrobił Ci twojego
ulubionego drinka. – Spojrzałam na mojego ulubionego barmana i dobrego
znajomego uśmiechając się. Przecież jeden drink mi nie zaszkodzi.
-
Prowadzisz!- Upomniałam go, gdy sięgał po piwo.
- I co z
tego. – Wzruszył ramionami.
- No tak,
kto by zatrzymał Harry’ego Styles. – Dodałam z kpiną.
Ten idiota
jest w siebie tak zapatrzony. Myśli, że jak jest sławny to może wszystko. Może
nie zatrzyma go policja, a jeśli tak to puści bez mandatu. Super, tylko jest
ten idiota spowoduje wypadek, bo się napił. To, co? Ktoś straci życie, bo się
napił? Przecież on może. Gówno prawda.!
- Jakbyś nie
robiła takich scen to bym nie musiał pić. –Warknął.
Ttaaa, jasne
to moja wina. Pacan skończony. Jak kogoś zabijesz to też będzie moja wina? Bo
co, zmusiłam Cię do picia?
- Nie rozumiem,
jaki masz problem, nie potrafisz usiedzieć na dupie tych paru dni i poczekać,
aż ta sprawa ucichnie. Ale nie ty, wolisz stwarzać problemy. Jessica chce ci pomóc, a ty się jej tak odwdzięczasz?
Zrozum, że chcemy dla ciebie jak najlepiej i to doceń. – Powiedział
podirytowany. Był nadal zły.
-
Oczywiście, a ty najbardziej chcesz dla mnie najlepiej. I tak, mam problem. Ty
nim jesteś. – Upiłam drinka do końca.
Podniósł mi cieśnienie, może ją ranie, ale nie chce. I wcale nie jesteś lepszy Styles, ranisz ją.
A ja kurwa nie mogę na to nic poradzić.
- Ja? – Stanął
przed de mną. Wstałam bym mogła się z nim zrównać.
- Tak.
Gdybyś nie siedział w moim domu bym mogła tam siedzieć. Ale z takim gburem,
który pr… - przerwał mi pocałunkiem. Stałam jak zamurowana. Co było najgorsze,
odwzajemniałam to.
Czemu mi się
to kurwa podoba? Procenty już działają. Nieee!
- Widzę, że
już podjęłaś decyzję. – Przerwał nam męski głos.
Oderwałam
się od Styles’a, próbowałam się odsunąć, ale za mną była kanapa, a ten idiota
nawet się nie ruszył. Przestraszona spojrzałam w bok, wiedząc dobrze czyj to
głos.
- Tom, ja
nie… - krzyknęłam. Odepchnęłam Styles’a i ruszyłam za odchodzącym Tomem. To nie
może się dziać.
- Tom! –
Złapałam go za rękę. – Ja.. Nie.. On.. To, mnie..- Zaczęłam się jąkać.
- Ada, nie
tłumacz się. Nie próbuj mi mówić, że to on cię pocałował, bo wcale mu się nie
opierałaś. Wszystko się wyjaśniło, zrozumiałem twoje wybaczenie. Mam nadzieje,
że twoi przyjaciele będę mieć lepszą cele, niż ja. – Powiedział i odszedł.
Stałam, a
łzy płynęły mi po policzkach. Nie zwracałam uwagi, że co chwile byłam potrącana
przez ludzi. To nie może być prawda. Nie mogłam przekreślić jedynej szansy
ratunku. Spieprzyłam to, kurwa spieprzyłam to.
Otarłam łzy i wróciłam do Styles’a, który jak gdyby nic pił sobie piwko.
To też jego
wina.
- Zadowolony
jesteś z siebie?- Krzyknęłam, wyrywając mu szklankę.
- Nic nie
zrobiłem. – Odparł spokojny. O co, już nie jest zły?
- Nic nie
zrobił. – Powiedziałam sama do siebie. Cofnęłam się i zaczęłam się śmiać
histerycznie. – Nic nie zrobiłeś?- Znów się zaśmiałam, patrzył na mnie z lekkim
przerażeniem. – Zabije Cię, ty skurwysynie! – Wzięłam szklankę i rzuciłam nią w
niego, zrobił unik.
- Ada,
uspokój się! Porozmawiamy. – Szepnął, robiąc krok w moją stronę.
- Teraz
chcesz porozmawiać, a nie pocałować?- Syknęłam przez zęby. Po raz drugi wzięłam
moją szklankę i rzuciłam go. Znów mu się
udało.
Podszedł do
mnie pewnym krokiem i objął, umożliwiając mi jakikolwiek ruch. Mam ochotę
rozpłakać się w jego ramionach, ale nie mogę. Obiecałam sobie, że nigdy więcej
nie pokaże mu swoich słabości. Już nigdy nie ujrzy moich łez. Zamknęłam oczy,
by nie wypłynęły. Sama nie wiem jak przeszliśmy do drogę do samochodu. Ale
jakoś musieliśmy skoro siedziałam w nim. Beznamiętnie wpatrywałam się w jeden
punkt. Jestem wściekła i czuję jeden wielki ból w sercu. Smak porażki. Styles,
jestem na niego wkurwiona, ale nie tak jak na siebie. Może to była jego wina, gdy mnie pocałował,
ale moja większa, gdy to odwzajemniłam. Co mnie podkusiło? Dlaczego mi się
kurwa podobało? Może tego chciałam? Nie, nie chciałam to przez procenty. On tak
na mnie działa, gdy wypiję. To jest moja słabość. Nigdy więcej nic nie tknę
przy nim. To z pewnością wina drinka. Przecież ja tego nie chciałam…
Zdziwiłam
się, gdy zaparkował pod swoim domem.
- Chyba Ci
się pomyliły domy. – Odezwałam się z kpiną.
- Nie, dziś
śpimy u mnie. – Odparł z uśmieszkiem.
O widzę, że
komuś humorek wrócił. O jeeeeeju jak fajnie.
- Może ja
nie chce. – Nie chce, to mało powiedziane. Ja tu nienawidzę być z nim. Jeszcze
bardziej się wozi, bo to jego dom. A co najbardziej przerażające, nie znam
dobrych miejsc do ucieczki.
- Chcesz.
Ale nie chcesz tego przyznać. – I wrócił Styles, wkuwający i pewny siebie
dupek. Chyba wole jak jest już zły.
- Zawieź
mnie do domu!- Syknęłam.
Odpowiedzi
nie dostałam, bo wysiadł nie zwracając uwagi na to, co do niego mówię.
Sprawdziłam czy zabrał kluczyki. Ale zabrał. Szkoda, pojechałabym sobie sama.
To nic, że nie umiem prowadzić. Nauczyłam bym się szybko, by być jak najdalej
od niego. Nie mogę odjechać, ale też nie
mam zamiaru wysiadać.
- Wysiadasz
czy mam ci pomóc? – Otworzył drzwi z mojej strony, lekko podirytowany.
Dzisiaj mamy
dzień wywoływania wszystkich emocji u Stylesa.
- Zawieź
mnie do domu. – Syknęłam.
-, Czyli mam
Ci pomóc. – Nim zdążyłam coś powiedzieć, już wisiałam na jego ramieniu. Z całej
siły waliłam go pięściami. A on się
śmiał, czy on ma wszystko w porządku z głową? Bo wydaję mi się, że nie!
Dobra, przecież
nie będzie tak źle, będę chłopaki. Posiedzimy i każdy pójdzie spać, a rano
wrócę do domu. Odetchnęłam z ulgą, gdy w
środku były zapalone światło. Choć, było wyjątkowo cicho. Musze kogoś poszukać,
by nie być sama z tym kretynem.
- Cześć
Liam. – Przywitałam się z uśmiechem, gdy weszłam do kuchni.
- Cześć Ada.
Co ty tu robisz?- Spytał zdziwiony.
- Liam ty
jeszcze tu siedzisz? – Do kuchni wszedł zdziwiony Styles.- Dobra idę wziąć
prysznic, zaraz wracam.
Nie musisz.
Świetnie się bawimy bez ciebie.
-, Co nie
cieszysz się, że mnie widzisz? – Spytałam groźnie.
- Cieszę i
to bardzo. Jess wie, że tu jesteś? – Dobre pytanie. Ciekawe, co sobie pomyśli,
gdy usłyszy. Hej siostra, spałam u twojego chłopaka. Mi to pewnie ufa, ale jemu? Nie da się.
- Chyba tak.
Harry miał ją powiadomić. – Skłamałam. Ten kretyn się nią prawie nie interesuję,
więc, pewnie o niej zapomniał. Przykładny chłopak. Wręcz ideał.
- Fajnie
widzieć, że mój przyjaciel się z twoją siostrą szczęśliwy. Stara się pomóc jej w.. Pil.. Trosce – zaczął
się jąkać.
- W
pilnowaniu mnie. – Dodałam.
- To dla
twojego dobra. – Wyjaśnił. Jasne, tylko, że to nie jest dla mnie dobre.
- Już to
słyszałam. – Wymamrotałam. – Co powiesz,
na rewanż? Może dam ci mnie pokonać.
- Chciałbym.
I sam Cię pokonam. Ale innym razem, bo musze już wychodzić. – Otworzyłam
szeroko oczy.
- Jak to?
- Umówiłem
się. To do następnego spotkania. – Pożegnał się i wyszedł.
Zostałam
sama. O kurwa, to nie wróży niczego dobrego.
Miejsca ucieczki, miejsce, miejsce. Wiem! Skoro Liam musiał wyjść, to
drzwi są otwarte. Podskoczyłam ze szczęścia i zerwałam się do drzwi. Pociągnęłam za klamkę i zamknięte. Nie, kurwa. Liam, po co jej zamknąłeś?! Zrezygnowana się odwróciłam i stanęłam na
wprost drzwi balkonowych. Taras! W
skowronkach pobiegłam do miejsca. Złapałam za klamkę i zamarłam w połowie.
Czyżby kolejny pościg z Stylesem?
- Wybierasz
się gdzieś? Jestem przekonany, że jedynie gdzie możesz się wybrać, to do mojego
łóżka. – Powiedział z chytrym uśmieszkiem. Nie widziałam go, ale byłam
przekonana, że tak się uśmiecha.
Przełknęłam głośno silne i się odwróciłam. Stał przy schodach w samym
ręczniku. O MÓJ BOŻE! Nie wcale, mnie nie jara. Ani trochę. Brzydzę
się nim. Jakby Styles mógłbym mnie pociągać? Ani trochę, nawet, jeśli wygląda
tak cholernie seksowanie w samym ręczniku.
Był nawet
daleko. Dzieli nas dużo pokój. Więc jest pewny, że nie ucieknę. Nie mam na to
siły, ale czy dam przetrwać tą noc z nim, w pustym domu. Tylko my! Przerażająca
sytuacja.
Uciekać czy zostać?
Może w samym ręczniku za mną nie wybiegnie. Tylko, co jeśli ten taras nie ma
wyjścia na drogę? Chyba jestem tu uwięziona z Stylesem w samym ręczniku. O kurwa!
Nie, nie
jaram się.
Staliśmy tak i się w siebie
wpatrywaliśmy. Na jego twarzy widniał
uśmieszek. Czyli wiadome jest, że kretyn sobie zaplanował, że będziemy sami.
Gdybym to wiedziała, uciekłabym już w klubie. A teraz, rozważam moje
możliwości. Chociaż sama nie jestem pewna, czy mam możliwość ucieczki. Znając
moje szczęście to nie jest przejście. Ale możliwość bycia tutaj z tym kretynem
wcale mi się nie podoba. Dodatku on jest w samym ręczniku, nie żeby to mnie
rozpraszało czy coś. Po prostu ten widok, przeszkadza mi w nienawidzeniu go po
całości. Nienawidzę faktu, że ma u mnie plusa za ciało. Stop! Przecież on jest
skończonym kretynem i to przekreśla wszystkie plusy.
Zdecydowanie
nie jaram się nim w samym ręczniku. Kurwa,
czemu ja sobie to ciągle wmawiam?
- Proszę
cię, znów chcesz się bawić złap mnie? – Spytał rozbawiony.
Skąd on wie,
że rozważam to. Może, dlatego, że wciąż trzymam się klamki?
- Jak dobrze
pamiętam, przegrałeś. – Odparłam z uśmiechem.
Oh, tak z
tego byłam cholernie dumna. Tylko, czemu, aż tak dużo siły mnie to kosztowało? To
było, tak jakby śmierć mnie goniła, a ja chciałam jeszcze żyć, więc musiała,
uciekać? Styles to śmierć. Porównanie mi się udało.
- To przez
dużą odległość między nami. – Tak sobie tłumacz. – Teraz, bez wątpienia byś mi
nie uciekła. – Jest za bardzo pewny siebie.
- Teraz
odległość nie jest wcale taka mała. Nie
dogniłbyś mnie. – Uśmiechnęłam się pewnie.
- Wątpię,
jestem bardziej wysportowany.
Oh, Widzę,
ta klata z kaloryferem, mówi sama za siebie. Odezwał się jakiś głos w moje
głowie. Kurwa, zamknij dupę ty głosiku. Kto dał ci prawo mówienia, dodatku o
Styles’ie i to w plusach? Nienawidzisz go i skul pysk. Boziu, ale jestem idiotką sama do siebie
gadam, serio? Skrzywiłam się.
- Widzę, że..-
Zaczął rozbawiony – uświadomiłaś sobie twoją kondycje. Ale możemy ją poprawić.
Znam dobry sposób, wygodny, bardzo przyjemny i robi się zazwyczaj to we dwoję.
Oddychaj,
oddychaj. Wcale mnie nie wkurzasz Styles.
Fakt, że jesteś skończonym kretynem znam na pamięć. Wydaję mi się, że ucieczka to dobra
możliwość. Tylko, dlaczego się na to
zdecydowałam, gdy on przysunął się w moją stronę.
- Ty lepiej
zadbaj o własną kondycję, swoją rączką. – Poklepałam go po ramieniu i ominęłam.
- Razem, gdy
będziemy robić to regularnie, zostaniemy mistrzami. – Zaśmiał się.
- A co twoja
rączka nie jest mistrzem? – Rzuciłam wchodząc na górę. Musze znaleźć bezpieczny
pokój, najlepiej z kluczem.
- Przekonamy
się. – Słyszałam jego kroki za mną.
- Wątpię.
Nie wiem czy
to procenty w mojej głowie, czy jego widok w samym ręczniku sprawiły, że cała
złość na niego sobie zniknęła, a o tym, że wszystko zjebałam zapomniałam. Jestem za bardzo teraz dla niego miła.
- To jest
pokoju Zayna. – Zamknął mi drzwi przed nosem, które przed chwilą uchyliłam.
- Wiem. A
teraz zabieraj łapę. – Próbowałam dostać się do klamki, lecz on ma zbyt wielką
łapę.
- Może nie
spodobać mu się fakt, że spałaś w jego pokoju. – Szepnął mi do ucha.
Wciąż stałam
do niego tyłem. Było o wiele lepiej, gdy
nie widziałam jego twarzyczki, która tak podnosiła mi ciśnienie.
- Raczej nie
będzie miał nic przeciwko. Zresztą, to już nie pierwszy raz. – Pohamowałam
wybuchniecie śmiechem, gdy jeszcze bardziej zacisnął rękę na klamce. Poczułam jak jego ręka się napręża.
Ktoś tu
chyba się zdenerwował. To nic, że kłamstwem. Ale wreszcie szedł mu z twarzy ten
głupi uśmieszek.
- Nasz pokój
jest tam! – Wysyczał przez zęby.
- Chyba nie sądzisz,
że będę spać z Tobą w jednym łóżku, skoro wszystkie inne są wolne. A co było
powiedziała Jess gdyby nas zobaczyła razem. Ups, całkiem przypadkiem napisałam
do niej, żeby tu przyjechała. – Odwróciłam się do niego. Z jego poważnej miny
zrobił się uśmieszek.
Kurwa znowu? Wybije Ci te ząbki Stylesiku. Będziesz się
chujem uśmiechał, kurwa!
- Ups,
odpisała mi, że nie przyjedzie. – Uśmiechnął się zwycięsko.
Dobra,
zmazał mnie! Kurwa, jestem w dupie. I co gorsze z nim. I co teraz? Bez jaja, to
się nie robi zabawne. Może ma jakieś środki nasenne i szybko usnę. Albo będę
udawała, że śpię. Jak uśnie to ucieknę.
Zrezygnowana
z braku ratunkowego planu, udałam się do jego pokoju. W ubraniach zajęłam prawą
część łóżka i okryłam się kołdrą pod samą brodę. Leżałam do niego tyłem i
próbowałam na siłę usnąć, lecz rozpraszały mnie jego palce, którymi bawił się moim
włosami. Nawet nie da mi chwili spokoju.
- Śpisz?-
Zamruczał mi do ucha.
- Nie, tylko
oglądam sobie powieki. – Odpowiedziałam z kpiną, chowając twarz w poduszce.
- Chodź do
mnie.
- Harry..- Nie
zdążyłam dokończyć, gdy bez żadnego wysiłku odwrócił mnie i przysnuł do siebie.
– Nie będę się z tobą pieprzyła. – Mruknęłam do jego klaty. O mój Boże! On jest
bez bluzki. Czemu on tak ładnie pachnie.! Zajebiście teraz nie usnę, bo będę
ćpała jego zapach.
- Nie powiem, że nie chce, ale przyjemności
zostawmy na później- jego klata zaczęła wibrować przez śmiech. – Porozmawiamy o
waszym spotkaniu.
- Nie chce.
Jest czwarta rano, właśnie skończył się ciężki dzień. Chce odpocząć i na chwile
zapomnieć.
- Dobrze.
Dobranoc, piękna. – Pocałował mnie w czoło.
Coo? Czy on
właśnie się zgodził i pocałował mnie w czoło? Nie wierzę, przed chwilą
zachowywał się jak skończony kretyn. A teraz jest miły. Wyjaśnię sobie to jutro
z nim. Teraz musze iść spać.
Otworzyłam
oczy i całe zesztywniałam, gdy poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Ach tak,
Harry. Odetchnęłam z ulgą i ostatni raz zaciągnęłam się jego zapachem. To może
już nigdy się nie powtórzyć. Chciałam wstać z jego uścisku, ale gdy tylko się
poruszyłam on się wzmocnił.
- Styles! – Warknęłam
cicho. Spojrzałam się w górę, a on wpatrywał się we mnie z uśmieszkiem.
- Nie
wypuszczę Cię, dopóki nie porozmawiamy. – Wyjaśnił. Czemu Ci na tym tak zależy,
hub?
- Dobra, ale
mnie puść. Cała zdrętwiałam. – Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy mnie puścił.
Rozłożyłam się wygodnie na swoje połówce. – Pomoże im, ale musze się z nim
dzisiaj spotkać by uzgodnić kilka spraw.
- Czyli?
Sama to chce
wiedzieć. Znaczy wiedzieć to, co teraz powinnam Ci powiedzieć. Nie mogę powiedzieć prawdy. Właściwe, czemu ja nie jestem na niego
wkurwiona, skoro wszystko spieprzył? To nie możliwe, żebym nie umiała być na
niego zła. Dlaczego tak nie jest? I
wcale nie czuje, że przy nim się wszystko ułoży. Nie czuję!
- Musze mu
podać nazwiska i imiona moich przyjaciół. – Skłamałam.
- To ich nie
zna? – Zmarszczył brwi. Niech Cię szlag Styles! Oczywiście, że ich zna, ale
tego Ci nie powiem.
- Nie
wszystkich. Mam pytanie. – Zmieniłam temat. – Czemu jesteś zawsze takim dupkiem,
a teraz nagle miły?
- Ja zawsz
jestem miły. – Uśmiechnął się. Taa jasne. – To, że nie chcesz być moja wkurwia
mnie i sprawia, że staje się dupkiem.
- To
zostaniesz nim do końca życia. – Odparłam
z uśmieszkiem.
-, Jeśli Ci
się to podoba to mogę być taki zawsze. Mogę być dupkiem, ale tylko Twoim. – Szepnął
pochylając się nade mną. Jego twarz była przy mojej. Spojrzałam na jego usta i…
nie, nie chciałam tego.
Jakby czytał
mi w myślach wbił się w mojego wargi. Bez żadnego namysłu i oporu oddałam
pocałunek. Czemu jak kurwa tego chce? Czemu ja to robię? Gdzie jest ta jebana
nienawiść do niego? Przecież ja go nienawidzę. Jest moim wrogiem. A z wrogiem
się nie całuję. Wroga się nie pożąda.
- Nie
możemy. – Szepnęłam, gdy ręką błądził pod moją bluzką. – Harry nie!-
Odepchnęłam go od siebie.
- Dlaczego?
– Spytał, wracając na swoje miejsce.
Czy on kurwa
jest, aż takim chujem, że tego nie wie?
- Jesteś z
moją siostrą, Nie chce być przeszkodą w waszym związku. – Czemu ja to powiedziałam,
dlaczego nie mogłam mu powiedzieć, bo tego nie chce. Nie chce, prawda? Nie!
- A może to
ona jest przeszkodą. – Wyszeptał cicho, jakby bał się moje reakcji.
- Nie, Ona
jest jedyną moją rodziną i nigdy nie będzie przeszkodą. Jest ważniejsza, niż
jakiś chłopak. – Odpowiedziałam z spokojem. Czemu ja się nie zdenerwowałam? Po
raz kolejny udowodnił, że mu nie zależy na ich związku. Że traktuję moją
siostrą jak zabawkę, czemu nie jestem zła?- Jeśli Ci na mnie zależy, to odpuść
za nim wszystko stracę. Po prostu przestań!
– Wyszeptałam i wybiegłam z pokoju.
Czemu czuję,
że popełniałam kolejny z największych błędów w moim życiu?
Kochane moje
mordeczki: * Przepraszam za błędy, ale tak mnie głowa napierdala, bo
wczorajszej imprezie, że nawet tego nie sprawdziłam, a obiecałam dodać: D
Złączyłam
dwa rozdziały w jeden, bo pierwszy wydawał się nudnawy, a bardzo chciałam wam
pokazać naszego słodkiego Stylesa: D Postanowiłam pisać długie rozdziały, takie
jak ten, więc mogę dodawać jej trochę później: D
Jeśli
chcecie zadać jakieś pytania bohaterom lub mnie, to zapraszam na:
Http: //ask.fm/aleksiis
Wow <33 Zaniemówiłam.
OdpowiedzUsuńNie mogę rozszyfrować tego co jest między Adą, a Harrym. Styles zachowuje się nie fair w stosunku do siostry Ady. Nie powinien udawać, że coś do niej czuje i bawić się jej uczuciami.
Co do uczuć Ady względem niego to.. Istnieje cienka granica między nienawiścią, a miłością.
Styles wkurza się ponieważ nie może mieć Ady.
Zastanawiam się czy ją po prostu pożąda czy może coś do niej czuje.
Mam nadzieję, że niedługo rozwiejesz moje wątpliwości :))
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Awww. Nasz Hazza nagle miły.... Myśle że coś tu nie gra ..
OdpowiedzUsuńHarry powinien się zastanowić z którą chce być, a Ada zastanowić się co do niego czuje.
Czekam na nexta <3 :*
Niech będzie gorąco miedzy nimi, proszę Cie : *
OdpowiedzUsuńChciałabym ich zobaczyć jako parę, byli by zajebiści.
Lubie ta pikantnosc, ale mogłoby być więcej scen +18
Pisz dalej, czekam na nexta <3
Sceny +18 niedługą się pojawią ;)
UsuńJeju nie mogę się doczekać następnego rozdziału !! Opowiadanie jest zajebiste !! Czyli nie takie slłitaśne opowiadania w których się cały czas całuja i jest taka sielanka właśnie uwielbiam takie jak to !!!! Dodawać nexta NOW !! ;) <3
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA ZNAM TEN BÓL KIEDY WRACAM PO PIJANEMU I MUSZĘ DODAĆ ROZDZIAŁ :o więc zazwyczaj tego nie robię, tudzież najzwyczajnie nie dałabym rady. BEZRADNA JA. Rozdział cudowny! AAAAAAAAAAA<3 KOCHAM KOCHAM KOCHAM CIEEE NANANA. Oni musza być kurwa razem no nie wiem jak ja pierdoel:o to jest przykre, a on serio jest kutasem! jeszcze te teksty, nie jaram się nim, eee nie jaram sie? hahahaha sikam i jeszcze to 'O widzę, że komuś humorek wrócił. O jeeeeeju jak fajnie. ' hahaha o jeeeeeejku jak fajnie<3 hahaha ja jebe szok. Mi się chyba coś z głową robi, nie uważasz? O.o bo ja jakbym miała czytać ten komentarz to na Twoim miejscu bym jebła na ziemie i z żenady nie wstała, ale nie ważne, no cóz. Jedyna taka czytelniczka słodka jak ja <3 KOCHAM KOCHAM I CZEKAM NA NASTĘPNY NO WIADOMKAAA :******** / loveispleasure
OdpowiedzUsuńhahahhahahha tak jebłam z śmiechu ! Ale nie czułam żenady tylko szczęście ! :D Wariatka :D
UsuńTeż Cie kocham ! ♥
- Wątpię, jestem bardziej wysportowany.
OdpowiedzUsuńOh, Widzę, ta klata z kaloryferem , mówi sama za siebie
- jebłam
Taaaaak. A więc wpadłam na bloga przypadkiem... i mówię Ci, spodobał mi się.!! :D
OdpowiedzUsuńTo w jaki sposób piszesz... no wiesz, tak jakby łatwiej mi się czyta i sprawia że mi się w ogóle to czytać. :D
A ta akcja z tym " [..] klata z kaloryferem, mówi sama za siebie " hahahaha, no nieźle. xdd
czekam na nn :*
zapraszam również do mnie: http://traversing-the-sample.blogspot.com/
Dziewiętnastoletnia dziewczyna o długich, kasztanowych włosach, zostaje wystawiona na próbę przetrwania. Jej surowy ojciec postanawia wysłać swą jedyną córkę do pięknego jak i stanowczego kraju - Japonii. Przede wszystkim bierze pod uwagę to, że Cleo zaczęła studiować Japonistykę. Uważa że dziewczyna powinna poznać lepiej kraj jak i zwyczaje. Dziewczyna na samym początku swej przygody nie potrafi odnaleźć się w świecie który ją otacza. Gdy poznaje przyjaznego Japończyka postanawia trzymać się z nim do końca jej przygody... jednak końca nie widać, a Cleo musi zacząć radzić sobie sama w trudnej sytuacji życiowej. Niespodzianki i rozczarowania czyhają na nią na każdym rogu, nowi przyjaciele jak i nowi wrogowie, świat który na samym początku był przyjaźnie do niej nastawiony po krótkim czasie odwraca się do niej złowrogo. Życie Cleo jest zagrożone a na pomoc z strony ojca, nie ma na co liczyć. Ucieczka nie wchodzi w grę, w tym momencie zostaje sama...
Mam nadzieję że wpadniesz. :*
Oh my good xD
OdpowiedzUsuńDobra to na początek - piękny szablonik <3 Podoba mi się nowy wystrój bloga, masz już u mnie kolejny plusik :*
A teraz rozwinięcie komentarza xD
Otóż JAK ONA DO CHOLERY MOŻE WRÓCIĆ DO TEGO...TEGO...UGH! xD Za bardzo mi ciśnienie skacze jak o tym myślę *^* Ale coś czuję, że masz niezłe plany jeśli chodzi o "ten wątek" tak więc, czekam z niecierpliwością na jego rozwinięcie. Kolejna sprawa -uhuhu te kissy były niezłe, takie na spontanie xD Hahah ale tak na serio to miałam niezłego banana na twarzy kiedy czytałam ten rozdział. Z pewnością działo się dużo i mogę stwierdzić, że zalicza się on do jednego z najlepszych jakie do tej pory udało ci się stworzyć ^^
Uwielbiam to COŚ co jest między Adą, a Harry'm, po prostu poezja ;3
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie, więc pisaj szybko!<3
Jak mnie tu dawno nie było ;o! To wszystko przez mojego tatę który postanowił zabrać mnie na cztery dni na działkę, na której nie ma internetu -.- ...
OdpowiedzUsuńTY CHYBA NIE WIESZ JAK JA CIĘ UWIELBIAM, JAK UWIELBIAM WKURWIONEGO HAZZĘ - A ZWŁASZCZA NIEWYŻYTEGO SEKSUALNIE - I JAK UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA ! <333
Hahahahahhaha stanowczo coś ze mną nie tak (chodzi mi o to jakiego Harrego lubię) xDDD.
Chociaż Ada się tak droczy z naszym ukochanym Hazzusiem to wiem, że w głębi duszy coś tam do niego czuje. Po prostu wiem! Może się mylę, ale dość często jestem Medium ;D. Ymmm i scenkę +18 to proszę bardzo... z Hazzusiem ^.^
Haha. KOCHAM TEGO BLOGA! Nie znalazłam go przypadkowo, bo nic się nie dzieje przypadkiem xoxo
Ok, ok. Wiem, że ludzie lubią długie komentarze, ale muszę się streszczać bo już późno i tata się czepia ;c...
Dobra to weeenyyyy i buziaki. Czekam z niecierpliwością na następny i na coś specjalnego z Harry'm *.*
Jeszcze raz mocno Cię całuję kochanie ! :****
~Caroline
Zapraszam: powrot-do-przyszlosci-1d-poland.blogspot.com
omnomnomno *____*
OdpowiedzUsuńxoxo