Kolejny raz czuję jak zawala mi się cały świat. Kolejny
dzień, w którym nie mam ochoty dalej żyć. Boli. Tak bardzo to boli. Czuję, że
już nie mam, po co żyć. Nienawidzę siebie! Nienawidzę tego, kim jestem. Zawsze
muszę robić coś nie tak. Ciągle broniłam się przed jego miłością. Wmawiałam
sobie, że on nic nie znaczy, że potrafię bez niego normalnie żyć. Nawet, jeśli
to było kłamstwo, próbowałam w nie uwierzyć i iść dalej trzymając się z daleka
od tego przeklętego uczucia. Moje sumienie
ciągle mi podpowiadało, że to jest złe, ale gdy powiedział, że czuję to samo,
serce je przekrzyczało. Zrozumiałam, że jeśli jest to prawdziwe to przecież tak
z dnia na dzień nie odejdzie ode mnie.
Kiedy postanowiłam walczyć o miłość, okazało się, że ona nie
istnieje. Harry miał rację, przegrałam
wszystko. Przyjaciół, rodzinę i Jego. Okłamał mnie, mówiąc, że mam Jego. Jestem przegrana, moje życie jest
przegrane. Nie wiem, czemu nagle
przestałam z tym walczyć. Gdy uwierzyłam, że naszą miłość jest tego warta, ona
okazała się kłamstwem. I tego, co najbardziej się bałam. Stało się
rzeczywistością. Zostałam sama. Każda cząstka mnie, która odżyła dzięki
Stylesowi, umarła. Każda nadzieje, która tliła się w tej miłości, zgasła. Siła,
którą ciągnęła mnie do niego, poddała się. Bo wie, że to nie ma sensu. Nic nie
ma sensu. Moje życie jest zniszczone,
moje serce rozbite. Jak mam je poskładać, skoro jedyna osobą, która to może,
odeszła?. Jest tu. Kręci się w tym domu. Żyje obok mnie, ale nie dla mnie. Jak ma uwierzyć, że coś jeszcze mnie czeka, skoro
nawet nie mam, z kim się z tym podzielić? Jak mam być szczęśliwa, skoro życie
zabiera mi wszystko? Rodziców, przyjaciół, chłopaka, Jessice i Harrego. Jak ma
dalej walczyć, skoro nie mam, dla kogo?
Jak mam się podnieść po kolejne porażce? Jak po tym wszystkim, mam
uwierzyć w marzenia? Jak mam teraz od nowa znaleźć w sobie nadzieje? Powiedz
mi, jak mam uwierzyć w lepsze jutro. Każdy dzień jest pieprzonym żartem. Moje
życie jest żartem. Próbuje, bo wciąż tu
jestem, ale wszystko, na czym mi zależy, przepada. Przez chwile daję mi
uwierzyć, że znów będzie dobrze, ale gdy tylko tak się staję, rani mnie tak, że
nie potrafię się podnieść. Spadam na
dół, nie ma nikogo, kto mi poda rękę. Czy
jestem jeszcze czegoś warta? Czy moje życie jest czegokolwiek warte? Muszę
teraz znaleźć odwagę by to wszystko zakończyć.
Dziś chłopaki mieli kolejny występ, na szczęście udało mi
się ich przekonać bym zostałam sama. Jak to oni, ciągle gadali nie chcemy,
żebyś tu sama została i się nudziła. Wmawiałam
im, że boli mnie brzuch, ząb, ogólnie wszystko, to myślałam, że tonę
przeróżnych tabletek mi wepchają do buzi.
Ale nagle mnie oświeciło i wymyśliłam gadkę, która, zawsze działa. To są
kobiece sprawy. Odpuścili od razu. Oprócz Liama i Stylesa. Ten pierwszy przez
półgodziny latał za mną i się truł tyłek czy może chce tabletki na ból, albo
czy ma pojechać do sklepu, bo może jest mi coś potrzebne. Zrobił mi chyba
dziesięć kanapek, które dałam Niallowi i zabrał słodkości blondynkowi i dał mi
je, bo podobno w tych dniach lubimy dużo zjeść.
Pokręciłam z niedowierzania głową i uciekłam od jego gadania najdalej
jak się dało. A Styles groził mi, że jak będę chciała uciec to i tak mnie
znajdzie i żebym się nie trudziła, bo z hotelu i tak nie wyjdę. Teraz to już
wiem, bo próbowałam. Nawet wyjść przez okno chciałam, ale za wysoko. Próbowałam
przekupić ochroniarza no nawet czekolady nie chciał? Jak może nie chcieć
czekolady?
Przez ten czas nie mogłam usnąć, ale gdy moje przekrwione
oczy już zaczynały ulegać pokusie spania, to wrócili i słyszałam głośne krzyki.
Czy nie wystarczyło im darcie się na scenie? Zakryłam głowę poduszką, gdy moje
drzwi się uchyliły. Lekko wkurzona podniosłam się na łokciach i patrzyłam jak
Malik otacza moje łóżko i się na nie rzuca.
- Nie za wygodnie Ci? – Spytałam śmiejąc się. Przekręcił się
na bok i wlepił we mnie te swoje brązowe tęczówki.
- Jest cudownie. Wybacz, ale jestem tak padnięty, że nie mam
siły dojść do swojego pokoju. – Posłał mi jeden z tych swoich najpiękniejszych
uśmiechów.
- Twój pokój jest obok mojego.
- No wiem, to tak daleko. – Zaśmiałam się.
- Idź spać. Dobranoc.- Szepnęłam.
- Dobranoc.- Wymamrotał w poduszkę.
Po paru minutach już smacznie sobie spał. Dlaczego nie
mogłam się zakochać w takim Zaynie? Wszystko by było łatwiejsze i na pewno
piękniejsze.
****
Rano zeszłam do kuchni i stanęłam w drzwiach i
przypatrywałam się z uśmiechem tej dwójce. Liam stał przy patelni, smażąc
omlety, a Niall ślinił się przy nim.
- Liam proszę, daj mi jednego. – Wyjąkał błagalnie Niall.
- Nie, za piętnaście minut będą wszystkie gotowe, to zjesz.
- Ale ja chce teraz! – Zaczął tupać nogami.
- Nie! – Liam był stanowczy.
- Przecież wiesz jak ja bardzo Cię kocham, jesteś tak słodki,
taki kochany, najpiękniejszy. DAWAJ MI TO JEDZENIE! – Wrzasnął na koniec, a my
z Liam podskoczyliśmy. A razem z Liam’em
podskoczyła patelnia, a omlet wylądował na podłodze. Blondyn skulił się pod jego spojrzeniem
pełnych piorunów.
- Wynocha z kuchni!- Warknął.
- Będziesz miał mnie na sumieniu, jak umrę z głodu. – Niall
się oburzył i opuścił pomieszczenie. Zaśmiałam się pod nosem. Wystarczyło, że
powiedziałam, że jestem głodna by Liam zaproponował omleta. Upierałam się, że
poczekam te piętnaście minut, ale jego zdaniem nie będę czekać tyle. Dumna z jedzeniem skierowałam się do salonu,
gdzie dałam blondynowi jedzenie. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś się tak
cieszył z jedzenia. Miał w oczach taką wielką radość. To jest cudowne, że tak
mało potrafi go uszczęśliwić. Ale przyznajmy rację taki słodki, ukochany Niall
zasługuję na każde jedzenie, i każdą porcję, ile chce i kiedy chce. On jest za
zbyt uroczy, by mu czegokolwiek odmówić.
Nasza miłość tak bardzo mnie boli. Wydaję się, że wszystko
traci sens, ale gdy się zjawiasz. Jestem pewna, że to na Ciebie czekałam. Tak
bardzo Cię pokochałam, modle się o to byś czuł to samo. Nie widział poza mną
świata. Ciągle słyszę kłótnie, że jesteś błędem, którego nie warto popełniać, a
serce krzyczy, że jesteś wszystkim. Ranisz mnie, tak bardzo mnie ranisz, ale
gdy jesteś jeszcze dalej ból się zwiększa i nie jestem stanie wytrzymać bez
ciebie. Wiem, że powinnam odejść na początku, ale do tej pory nie potrafię. Nie
chce. Chce zawszę czuć Cię przy sobie. Chce żebyś był tu dla mnie. Gdy teraz
wiem, że wszystko jest kłamstwem, wszystko, co mnie uszczęśliwiało jest jednym
wielkim kłamstwem. Utraciłam też siebie, nie wiem czy kiedykolwiek się
podniosę. Myślałam, że z Tobą nigdy nie upadnę.
Siedziałam na balkonie i uspakajałam się nikotyną. A raczej
próbowałam uspokoić moje serce. By tak bardzo nie bolało. By nie zabierało mi
sensu życia. Chce przestać czuć tą
porażkę, to rozczarowanie, które nie pozwala mi zapomnieć na każdy kroku, że
jestem naiwna.
- Aduś wreszcie Cię znalazłem. – Krzyknął uradowany Lou i
siadł obok. Ta.. Ja zawsze muszę mieć pecha.
- Przeszkadzasz mi Louis. – Powiedziałam szorstko. Tylko
prychnął.
- W zabijaniu się? Wiesz, że to jest szkodliwe…
- Jeśli masz zamiar zrobić mi wykład o papierosach, to
odpuść. Wiem, że zabijają, ale jakoś wcale mnie to nie powstrzymuje. – Tylko
bardziej kusi, dodałam sobie w myślach.
- Jako twój drugi rozsądek, pragnę Ci uświadomić i przemówić
do twojego mózgu. Którego jak widać nie
masz, albo udajesz, że on nie istnieje. Ale dlatego tu jestem.! Nie wiem, co tam ci przyćmiewa w głowie i nie
widzisz jakże znaczących rzeczy. Miłość!
Moja droga ukochana głupia Adusiu. Mimo tego, że jesteś dla mnie nie
miła, to i tak Cię pokochałem i nie mogę patrzeć jak popełniasz największy
błąd. Powiedz tatusiowi, co cię gryzie i powstrzymuje, hm?- Uśmiechnął się głupkowato,
a ja od początku do końca jego monologu, patrzyłam na niego jak na kretyna.
Boże, dlaczego mnie skazałeś na dwa miesiące z tym kretynem?
- Jako mój drugi rozsądek powinieneś wiedzieć, że jedyne
rozsądne dla Ciebie wyjście to będzie jak sobie z stąd pójdziesz.
- Przemilczę twoją wredota do mej osoby. Rozumiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać,
więc pogawędzisz sobie z Harrym. – Oznajmił, spojrzałam na niego z wielkim
oczami. Jak widać wcale nie żartował.
Złapał mnie pod pachami i podniósł. Gdy już stałam na własnych nogach,
przerzucił sobie mnie przez ramie.
- Marchew puść mnie! – Zaczęłam bić go pięściami.
- Aa aa! Mój tyłeczek! – Zaczął piszczeć. Na co jeszcze
mocniej go walnęłam w jego jakże szanowany tyłeczek. – Harry otwieraj, bo zaraz
zginie mu zadek! A to wielka strata! Taki piękny!- Wywróciłam oczami i
usłyszałam śmiech Styles’a gdy otwierał drzwi. – Masz swoją księżniczkę. – Poczułam
jak mnie odstawia na ziemie by po chwili oddać w ręce Stylesa. Co ja kurwa
zabawka jakaś?
Drzwi się zamknęły za tym pajacem, a ja nadal jestem w jego
objęciach. Chciałam być w nich, nawet tą pieprzoną wieczność, która jak
myślałam jest na pisania. Ale gówno prawda. Czułam się teraz taka bezpieczna.
Mogłam bym mu wybaczyć, wczorajszy wieczorek. Nie wróć, on nie jest wart.
Potrząsnęłam głową i wyswobodziłam się z jego uścisku i widziałam jak mi na to
pozwala z nie chęcią. Życie. Chyba musze
wyjść. Na pewno powinnam wyjść. Dlaczego
wciąż tu stoję? Może, dlatego, że jego zielone tęczówki ilustruj każdą cześć
mnie i wbijają w ziemie, sprawiając, że nie mogę i nie chcę nigdzie odchodzić.
- Więc…idę. – Burknęłam sama do siebie. Odwróciłam się na pięcie z zwolnionym tępię i
leniwie sięgnęłam klamki.
- Nie idź.- Usłyszałam za sobą szept.
- A dlaczego mam zostać Harry?- Spytałam chłodno. Dobra może chce zostać, ale on się kurwa
pieprzył z dziwką! Przymknął oczy i odetchnął.
- Dlaczego musisz to utrudniać? – Mówił wciąż z zamkniętymi
oczami.
- Ja utrudniam? Sorry, ale nawet nie wiesz, co mówisz. – Otworzył
oczy i zmrużył je.
- Zrobiłem wszystko. Nie wiem jak mam ci udowodnić, że mi na
Tobie zależy. Kiedy zrozumiesz, że Cię kocham! – Warknął. Zaśmiałam się.
Kochasz? Jasne, ale chyba znasz inne znaczenie tego słowa.
- Wczoraj też o tym myślałeś, gdy się pieprzyłeś?- Zrobił
wielkie oczy.
- Pieprzyłem? O czym ty mówisz?
- Nie mam ochoty Styles na zabawę ‘ nic nie rozumiem ‘.
Udowodniłeś mi twoją miłość i więcej nic nie musisz robić. Jedyne, co możesz zrobić to otworzyć drzwi
żebym mogła odejść. – Wyszeptałam
ostatnie słowa i zaciskając mocno powieki wyszłam z pokoju. Nienawidzę tak
bardzo kłamstwa, że gdy ktoś raz skłamię już nigdy mu nie zaufam. Nigdy nie uwierzę,
że w żadnej słowo, a tym bardziej w jego miłość. Okłamał mnie, ma czelność mi
mówić, że wczoraj nic się nie zdarzyło.
***
Siedziałam w kuchni razem z Malikiem i przez chwile udało mi
się zapomnieć o tym wszystkim. Wszystkim, co straciłam.
- Nie wierze! – Krzyknął. Wywróciłam oczami. – Jak mogłaś
tego nie czytać? – Wzruszyłam ramionami.
- Bo to jest beznadziejne. -
Odpowiedziałam, na co otworzył szeroko oczy i usta, które zakrył ręką.
- Jak możesz tak mówić! To jest HARRY POTTER to jest GENIALNE,
a nie beznadziejne – oburzył się, podkreślając te trzy słowa. Po raz kolejny
wywróciłam oczami. Co on widzi w tych książkach?
- To są jakieś bzdury! Czary mary jestem Harry ojojojojojo!
– Dodałam znudzonym głosem, na co Zayn oburzył się jeszcze bardziej. Zabawniej
wygląda. Już miał coś powiedzieć, ale
przerwała mu szanowna obecność Stylesa. Który gdy nas zobaczył uśmiechnął się
pod nosem, ledwo zauważalnie kręcąc głową. Oparł się plecami o blat kuchenny
naprzeciwko nas i wiercił mnie wzrokiem.
- Widzę, że gołąbeczki romansują. – Syknął sarkastycznie.
- O co ci chodzi?
- Odezwałam się szorstko. Będziesz
teraz zgrywał zazdrosnego dupka Styles?
- Zayn widzę, że szybko pozbierałeś się po Edwards, a tak mówiłeś,
że ją kochasz do końca życia. – Zignorował moje pytanie, a naskoczył na
przyjaciela. Zajebiste zagranie Styles. Popatrzyłam na Zayna, który patrzył na
mnie smutnymi oczami, w ciągu chwili pojawiły się w nich łzy.
- Odpierdol się, Harry. – Warknął i gwałtownie wstał i
wybiegł z kuchni. Popatrzyłam na niego z
obrzydzeniem i chciałam wyjść i pobiec za Zaynem, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Jasne, leć za swoim Zaynusiem, może jego pokochaj. Bo
przecież przez niego nic nie tracisz, możecie być razem szczęśliwi. On jest idealny. – Syknął, zbliżył się do
mnie. Dzieliło nas kilka centymetrów, a ja muszę walczyć, że sobą żeby się na
niego nie rzucić.
- Byłoby łatwiej gdybym pokochałam Jego. – Szepnęłam.
- To leć do niego i najlepiej się ruchajcie. – Warknął zły.
-Jesteś dupkiem Harry.
- Wole być dupkiem, niż tchórzem. – Szepnął mi do ucha i
ominął mnie.
- Nie pomyślałeś, że nie jestem tchórzem, tylko
nadzwyczajnie nie chce z tobą być. – Zatrzymałam go słowami, które nie są
prawdą. Odwrócił się do mnie, widziałam
w jego oczach ból. Przymknął powieki i przegryzł dolną wargę. Za chwile je
otworzył, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- A myślałem, że więcej razy Cię wyrucham. – Poczułam się w
tym momencie jakby dostałam od niego w twarz. Patrzył z tym uśmieszkiem jak łzy
w moich w oczach sprawiają, że obraz mi się zamazuje. W klatce poczułam ból,
gdyby nie stał przede mną upadłam bym na podłogę topiąc się w łzach. Wiedziałam,
że dłużej nie zatrzymam łez. Bez słowa wyminęłam go. Biegłam po schodach potykając się, łzy
moczyły mi policzki. Wleciałam do pokoju
i klapnęłam drzwiami. Oparłam się o nie i osunęłam się na podłogę. Nie panowałam nad łzami, płakałam. Podniosłam się. Podeszłam do małego lusterka
na ścianie i wytarłam rozmyty tusz na polikach. Wzięłam z stolika telefon z
słuchawkami. Włączyłam piosenkę Klik.
Wsłuchując się w słowa piosenki, zamknęłam oczy by nie pozwolić łzą
wypłynąć. Co było trudne, bo każde słowo opisywało to, co czuję. Otworzyłam je
w końcu i pozwoliłam im wypłynąć, gapiłam się na sufit leżąc nie ruchomo.
Wszystko we mnie umiera, zamiast żyć. Błagam pomóż mi, bo umieram. Zbierz mój
ból, gdy twoje słowa ranią. Błagam napraw mnie, albo mnie zabij. Twoje słowa jak nóż w serce, czuję, że powoli
przestaje bić. Nie wiem jak mam dalej żyć.
Błagam cię nie bądź taki. Wiem, że Cię ranię, wiem to moja wina, bo to
ja wszystko spieprzyłam. Ale proszę Cię nie bądź taki, nie zmieniaj się w dupka,
który chce mnie tylko ranić.
Błagam, przestań mnie dobijać. Błagam pomóż mi, bo umieram.
Dzień następny
Siedziałam na łóżku Malika i machałam nogami, co chwile
piętami waląc o ramę łóżka. Każdy ból by lepszy od bólu serca. Chociaż teraz nie czułam nic, żadnego bólu. A
to wszystko za pomocą małego woreczka z białym proszkiem. Takie małe, a działa
cudo. Po prostu byłam głupia uciekając
od tego wcześniej. Cierpiałam tyle lat szukając sposób na szczęście, a to było
przy mnie. Jakże niebezpieczne , ale cudowne. Każdy mówi, że to jest złe, ale
jebać to, bo ja uważam inaczej. Znajdźmy plusy tego. Czuję się dobrze i znalazłam nowych
przyjaciół. Trochę dziwnych, bo chodziło po suficie, ale też tak można nie?
Może spróbuje.. No i miały takie fajne czerwone czapeczki. Jak
krasnoludki. Zeskoczyłam z łóżka i
zaczęłam się kręcić dookoła własnej osi.
- Krasnoludki, krasnoludki gdzie jesteście? – Krzyknęłam,
śmiejąc się. – Nie ma ich.- Posmutniałam. Chciałam się położyć, ale łóżko
zaczęło ode mnie uciekać. A to psikus! Be łóżeczko, be a nununu.
- Dostaniesz po tyłeczku. – Zaczęłam pięściami walić w
materac. Wyprostowałam się, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.
Mulaaacik ! Uśmiechnęłam się i pobiegłam do niego, jej to było męczone biegłam,
biegłam, biegłam chyba jakąś godzinę.
- Zaynuś ! – Rzuciłam mu się na szyje. – A ty, a ty-
zaczęłam ciągnąc go za włosy. Przerwał mi zabawę odsuwając mnie od siebie. Spojrzał na mnie i zmrużył oczy.
- Jesteś naćpana. – Warknął zły. I co on się tak wkurza?
- Nie jestem najebana! – Krzyknęłam.
- Nie powiedziałem, że jesteś najebana, tylko…
- Nie jestem pojebana. – Przerwałam mu. Pokręcił głową i pociągnął mnie za
nadgarstek, w podskokach za nim podążałam.
- Właź! – Powiedział ostro i pomógł mi wejść pod
prysznic. Brechtałam się trzymając się
ściany, która mi chciała uciec, ale je nie dam. Mam cię ty jędzo! Pisnęłam, gdy
poczułam zimny strumień wody, chciałam wyjść, ale nie pozwolił mi seksiak.
Objął mnie i razem ze mną się trząsł. Nie wiem czy to przez zimną wodę, czy po prostu
już przestaję to działać, ale zaczynałam się czuć okropnie.
- Dlaczego to zrobiłaś? – Wyszeptał mi do ucha.
-Bo boli…
Zayn zakręcił wodą i pomógł mi wyjść. Czułam jak wraca,
czułam jak wszystko do mnie wraca. Ból i chęć śmierci. Położył mnie na łóżko i przytulił mnie do
siebie. Poczułam jak otula mnie pościelą
pod samą brodę. Wszystko wraca… czuję
jak umieram.
Powiedziecie mu, że zawsze będę go kochała, bo to przestaje
działać i czuję, że umieram. Zamykam powieki i już nigdy nie chce ich otworzyć.
Odchodzę tak czuję, odebrano nam miłość, więc odebrano mi życie i to wszystko
moja wina.
_________________________
Kochani mam nadzieję że wam rozdział sie podoba :) Ja jestem
bardziej podekscytowana niespodzianką jaką mam dla Was. Wiem, że trochę na to
późno, ale to ja. Wszystko robię na odwrót.
Chce wam przedstawić zwiastun bloga. Nie planowałam go
zrobić, ale nadarzyła się okazja i pomoc z strony wspaniałej dziewczyny. Zrobiła coś cudownego ! Jesteś Wielka Adrianna ( i tu wcale nie
chodzi o rozmiar) . Po prostu Jesteś Mistrzynią ♥ ( nie zaprzeczaj, tym swoim
jasne , jasne. )Dziękuje,dziękuje
tak bardzo bardzo bardzo dziękuje słońce ♥
Zapraszam do obejrzenia, pracy Mistrza !
http://www.youtube.com/watch?v=oPJmBUjzHGA
Kocham was ; *
boże, świetne jest to opowiadanie *o*
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham <3
Wow. Zajebisty. Nie spodziewałam sie tego, zaskoczyłaś mnie ale pozytywnie oczywiście. czekam na nowy rozdział<3 :*
OdpowiedzUsuńświetny, Kochana! :) cieszę się, że piosenka była przydatna :)
OdpowiedzUsuńWoow! Zarówno zwiastun jak i rozdział są takie cudowne, ze brak mi słów♥
OdpowiedzUsuńAle strasznie szkoda mi Ady :(
Nie no kurwa trzrymajcie mnieee, trzymajcie!! *podbiegają krasnoludki i łapią mnie z każdej strony* NIE KURWA PUŚĆCIE MNIEE DO CHOLERYYYy! jestem pojebana ale bywa XD. Kurwa !!!!!!!!!!!!! czy to nie może byc łatwiejsze? :((( jestem taka smutnaaa. Ona powiedziała coś czego nie chciała i on też powiedział coś czego nie chciał, tyle, że z jego strony było to chyba o wiele bardziej gorsze. No jak można ranić osobę którą się kocha!? I mówię tu do ciebie najrana Adusiu i do Ciebie popierdolony Harrusiu kurwa ! Nie ogarniam was szajbusy!! Łuhuu odlot nie ma co. kurwa, Zayn jest taki cudowny :c normalnie kocham go ttuaj. Dobrze, że jest dla niej taką podporą i na pewno byłoby łatwiej gdyby była właśnie z NIM,ale nie wszystko w życiu jest łatwe, czego mamy tutaj idealny przykład. No kurwa ja mam nadzieję, że ta sprawa się w końcu wyjasni bo inaczej to jebne :o a zwiastun cudowny kochanaa<3 nie mogę doczekać się co dalej~! lovlovlov :***
OdpowiedzUsuńŻal jest mi Ady że została postawiona w takiej sytuacji i musi dokonać wyboru. Zwiastun mega *--*. Ada rozwaliła mnie z tym "Czary mary jestem Harry.." hahahaha no nie mogę. Mam z tego mega bekę XD.
OdpowiedzUsuńKURDDDE mam nadzieję, że JAKOŚ się to wszystko poukłada i Ada i Harry będą razem. Potem założą rodzinkę i ogólnie happy end, chociaż ja wcale end'u nie chcę bo to jest moje ulubione opowiadanie. <3
Ahhh i jak ja wielbię chamskiego Hazzę. Niewyżyty seksualnie słodziak o cudownych dołeczkach i szmaragdowych oczach. Chociaż jak jest taki romantico to też jest kochany i wgl. <3.
Będziesz coś dodawać na drugiego bloga?? Bo mnie strasznie wciągnął :D.
Dobra buziaczki i weeeny kochana :**
~Caroline. x
Tak będę. Właśnie pisze rozdział i już nie długo się pojawi ;)
UsuńBuziakii ;*
Super. Strasznie się cieszę :).
UsuńUwielbiam Cię bo tak szybko dodajesz nowe posty. Ja tak nie potrafię.
Całuuuję i weny kochana <3.
+ przepraszam za spam xx
Nextt
OdpowiedzUsuńAkcja z kuchni z Niallem i Liamem o te naleśniki, przegenialna xD. Louis jako sumienie Ady - nie wiem czy się śmiać czy płakać. Super.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o Harrego to zaczyna mnie to smucić. Obydwoje są zakochani w sobie za bój, ale utrudniają sobie drogę do szczęścia. Ada przez pieprzoną naiwność jak i swoje zdanie, a Harry przez męską dumę.
No, wątek z Malikiem mi się podoba. Teraz Adzie przyda się ktoś kto pomoże jej z tym wszystkim bo widać, że ją to przerasta.
Rozdział super.
Pozdrawiam.
Isiia.
Zapraszam na XVIII rozdział na :
+ http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
Ja naprawdę jestem zazdrosna o to jak pięknie piszesz. Jesteś genialna i nie próbuj nawet zaprzeczać bo Ci dupę nakopię. Będę Ci to mówić (pisać) dopóki w to uwierzysz. Rozdział jest niesamowity, genialny, fenomenalny, piękny, super i mogłabym wymieniać tak bez końca.
OdpowiedzUsuńWidzę, że wrócił Pan Harry Dupek Styles. Jedno nieporozumienie i wszystko się wali. Kurde, Ada naprawdę się pomyliła. Przecież on dzwonił do Lou, a nie jakiejś dziwki. No, ale cóż, życie lubi płatać figle.
Wraca Zayn i jest imprezka (nie, no żart). Oni są naprawdę dobrymi przyjaciółmi i wierzę, że tak zostanie. No, chyba, że jednak ich ze sobą zwiążesz. Ja kocham te obydwie pary i nie mogę zdecydować, która będzie lepsza. Mam nadzieję, że już w następnym rozdziale będę zdecydowana :)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
PS Już nie mogę doczekać się niespodzianki <333
Kochana tą niespodzianką miał być zwiastun ;)
UsuńAjć....nie było mnie tu tyle czasu i widzem, że mi się tu zaległości narobiły, które oczywiście z chęcią nadrobilam ;3
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o rozdział....nie może ja się nie będę wypowiadać na swój sposób, bo to co mi w tej chwili w.główce siedzi to istny armagedon, a i wyrażać się niestosownie nie chce na temat sytuacji w jakiej znalazła wie Ada. Powiem tylko tyle, że mi jej kurwa szkoda no! >.<
Dupna sytuacja, naprawdę dupna. Ale nic, czekam na kolejny z niecierpliwością ^^
Hope powróciła wariacie! xD
Świetny rozdział, a co do zwiastunu to świetny mogę wiedzieć jaka piosenka jest tam w tle? Wysłałabyś mi do niej linka?
OdpowiedzUsuńo jejciu<33
OdpowiedzUsuńxoxo